~Justin~
Ten pocałunek był pełen pasji. Po chwili Kate odsunęła się ode mnie.
-Przepraszam...- Kate spuściła wzrok. Nie rozumiałem dlaczego przepraszała? Za co?
-Za co przepraszasz?
-Za moje zachowanie... Powinnam od razu z tobą porozmawiać... Gdybym wiedziała choć w połowie jakie życie miałeś wcześniej... Pieprzona Jes!
-Spokojnie. Nic się nie stało. Skąd miałaś cokolwiek wiedzieć? Tak szczerze to nikomu nie opowiadam o moim życiu... Można powiedzieć, że jesteś pierwsza...
Kate złapała mnie za rękę i pogłaskała kciukiem.
-Ufasz mi... To miłe...
-Tak. Ufam jak nikomu innemu...
Kate się uśmiechnęła i przesunęła się na swoim łóżku szpitalnym, robiąc miejsce.
-Połóż się proszę ze mną... Nie chcę zostać dzisiaj sama...
-Nie powinienem...
-Proszę.- popatrzyła na mnie, jej błagalnym spojrzeniem. Nie mogłem odmówić. Więc położyłem się obok niej i owinąłem ją ramieniem. Ona zamknęła oczy i wtuliła się we mnie. Czułem się tak wspaniale. Znowu ją miałem. Była moja... Ogarnął mnie spokój i ulga. Jeszcze nigdy się tak nie czułem. Usnęliśmy...
~Kate~
Obudziłam się. Justin wciąż spał koło mnie. Było bardzo wcześnie ponieważ słońce dopiero wstawało. Do sali weszła pielęgniarka i zrobiła wielkie oczy na nas obojga, lezących na jednym łóżku. Przyłożyłam palec do ust, na znak żeby była cicho. Pielęgniarka tylko się uśmiechnęła.
-Och wy zakochani...- Powiedziała szeptem.
-Uśmiechnęłam się
-Mów do mnie Fran. Opiekuję się twoją salą i będziesz mnie dzisiaj często widziała.
-Cześć Fran.- przywitałam się uprzejmie
-Przyniosłam ci leki na wzmocnienie i kroplówkę... Ale widzę ze kroplówka nie wchodzi, na razie, w grę.- kiwnęła głową na Justina. Zachichotałam
-No raczej.
-Więc na razie masz leki, a kroplówkę podłączymy jak tylko nasz królewicz się obudzi.
Zaśmiała się. Nagle Justin się poruszył. Otworzył lekko oczy
-Witaj kochanie.- Powiedziałam cicho
Justin się uśmiechnął. Jednak gdy tylko zorientował się, że obserwuje nas pielęgniarka, szybko się zerwał z łóżka
-Emm bardzo przepraszam...
Nie dokończył, ponieważ obie wybuchnęłyśmy śmiechem i pielęgniarka powiedziała
-Spokojnie skowroneczku. Do puki nie zawalicie łóżka, możecie się na nim miziać. A no i żeby was nie zobaczył doktor Parker. On czegoś takiego nie toleruję.
-Dziękujemy.
-No dobra to skoro Pan...-spojrzała na Justina
-Justin.
-Właśnie, skoro Pan Justin już wstał to może ci kroplówkę podłączę? Hę?
Pokiwałam głową. Pielęgniarka podłączyła mi kroplówkę i wychodząc rzuciła w moją stronę
-Nie wstawaj jeszcze dzisiaj z łóżka. Odpoczywaj.
Justin usiadł na krześle obok łóżka.
-Jak się czujesz?
-Lepiej- Odpowiedziałam. Otworzyłam usta żeby jeszcze coś powiedzieć jednak nie zdązyłam, ponieważ do sali wpadły Steph wraz z Alice i ciocią Rose.
-Boże dziecko drogie coś ty narobiła?- podbiegła do mnie ciocia i złapała moją twarz w dłonie.
-Spokojnie... Już się dobrze czuję
-Już! Właśnie! Cholera Kate, wiesz jakiego strachu nam napędziłaś!?- Steph mówiła głośno i stała z założonymi rękami. Alice natomiast szybko do mnie podbiegła i przytuliła. Nikt nie zwracał uwagi na Justina, co mnie wprawiło w lekkie zakłopotanie.
-Ej! Nie krzyczcie na mnie! Lekarz powiedział, że jest już wszystko w porządku.
-Matko tak się martwiłyśmy! Kurcze ale lepiej się już czujesz?!- Zapytała ciocia
-Tak ciociu jest okej. Nie macie się o co martwić.
-Och jasne! I tak wiem, że potrzebujesz opieki. Ja lecę do pracy, a z tobą zostawiam dziewczyny. -Ciocia chciała już wyjść, jednak cofnęła się i spojrzała na Justina
-A cóż to za przystojny młodzieniec?
Justin od razu wstał
-Nazywam się Justin.
-Miło mi cię poznać, Justin.- Uśmiechnęła się do niego. No dobrze to już idę.- Nachyliła się nade mną pocałowała w czoło i szepnęła- Ale sobie ciasteczko znalazłaś...
Zarumieniłam się, ponieważ po minie Justina zauważyłam, że to słyszał. Ach ciocia zawsze musi coś wypalić. Jednak tu miała rację. Był jak ciasteczko. Idealnie wyglądające ciasteczko. Ciocia odsunęła się ode mnie, pożegnała się z wszystkimi i wyszła.
-To ja może też już pójdę... Porozmawiajcie sobie.- Justin Wstał i skierował się do wyjścia
-Nie musisz wychodzić.- Powiedziałam zanim jeszcze wyszedł.
-Nie jestem tutaj teraz mile widziany... Wiem o tym, więc nie zaprzeczaj. Wpadnę później.- Uśmiechnął się i wyszedł. Steph usiadła na krześle a Alice na krawędzi mojego łóżka.
-Kate... Kurde jak ty się tutaj znalazłaś?! I co on tutaj robi?!- Zapytała rozwścieczona Steph
-Po pierwsze on ma imię. Nazywa się Justin. Po drugie mój stan przed wyjściem nie powinien pozostawiać ci pytań. Widziałaś jak wyglądałam. Było kwestią czasu jak bym tutaj trafiła...
-No dobrze ale twój stan, twoim stanem ale co z głową?
Złapałam się za głowę i poczułam pod palcami bandaż.
-Ach.. To? Zemdlałam i uderzyłam o kant blatu.
-I co może mi powiesz, że on cie tu przywiózł?
-On ma kurwa imię! Już mówiłam!
-Dobra Justin cie tu przywiózł?
-Nie ważne. Nie twoja sprawa.
-Kate! Właśnie że moja. Jestem twoją siostrą.
Zaśmiałam jej się prosto w twarz.
-Siostrą mówisz?! Siostra by się tak nie zachowała...
-O czym ty mówisz?
-Jak to o czym?! Widziałaś jak cierpiałam... Wiedziałaś przez kogo. Mimo wszystko nie mówiłaś mi o tym, że on codziennie przychodził i chciał ze mną rozmawiać.
-Kurwa Kate! A czy to by coś zmieniło, że byś z nim porozmawiała?! Zrobił z siebie dupka i myślałam, że nie chcesz go widzieć!
-Steph... Wiele by zmieniło. Nie było by mnie może tutaj...- Nie myślałam co mówię. Byłam zdenerwowana i wypaliłam głupotę... Dopiero po wypowiedzeniu ostatniego zdani,a zorientowałam się jak to brzmiało... Czy ja właśnie obwiniłam moją siostrę o to, że tu jestem?
-Przepraszam Kate że chciałam cie chronić! - Rozpłakała się i wybiegła z sali. Otworzyłam szeroko oczy... Nie mogłam tego tak zostawić. Wstałam szybko z łóżka i pobiegłam za nią. Ledwo wyszłam z sali i upadłam na ziemię. Nie miałam wystarczająco siły by wstawać z łóżka...
-Steph!- Krzyknęłam zrozpaczona, a chwilę po tym podbiegła do mnie pielęgniarka wraz z Steph i Alice.
-Przepraszam...- wybełkotałam. Pielęgniarka i Alice pomogły mi wstać. Zanim weszłyśmy z powrotem do sali zauważyłam osobę z czarnymi włosami stojącą przy automacie do kawy. To była Jes.
-Co ona tutaj robi?!- Krzyknęłam, a Jes się odwróciła w moją stronę z dziwnym uśmiechem na twarzy. Zaczęła iść w naszą stronę. Jednak nie podeszła do mnie, a weszła z dwoma kawami do pokoju Justina. Dziewczyny odwróciły się jednak nie dostrzegły Jes.
-O kim ty mówisz?
-O jes!
-Kochanie masz jakieś zwidy. Jes wyjechała. - Otworzyłam szeroko oczy. Alice pomogła mi się położyć na łóżku. Pielęgniarka poszła po kolejną kroplówkę
-Kate... To ja przepraszam. Powinnam ci powiedzieć że on przychodził. Wtedy na prawdę wydawało mi się że tak będzie dla ciebie lepiej. Jeżeli się nie dowiesz.- Widać było po Steph, że czuje się winna temu wszystkiemu
-Ech... No dobrze Steph. Pewnie zrobiłabym tak samo.
Steph przytuliła mnie i w pewnym momencie, szybko się odsunęła
-Kate! Ty krwawisz!- Krzyknęła przerażona. Złapałam się za głowę.
-Och to pewnie nic takiego. Upadłam i to chyba przez to...
-Chryste Panie! Lecę po pielęgniarkę- Wybiegła
-Alice? Jak to Jes wyjechała?- zwróciłam się do Alice nie wzruszona tym, że z rany na mojej głowie, spływała krew
-Normalnie. Wtedy gdy się pokłóciłaś z Justinem ona zniknęła. Parę dni potem przysłała mi kartkę że wyjechała do rodziny.
Jasne do rodziny... Pewnie ją zamknęli... Ale to by znowu uciekła ze szpitala?! Nie no nie mogę pozwolić na to żeby ona siedziała u Justina... Zaczęłam się podnosić jednak tym razem powoli. Zauważyłam przez szybę w drzwiach, jak Justin wybiegł z sal,i a Jes za nim. Kłócili się... Niestety nie słyszałam o co.
-Kate nie wstawaj! Chcesz znowu leżeć na podłodze?! Zresztą krwawisz!
-Alice musisz coś dla mnie zrobić...
Zachwiałam się
-Kate uważaj...- złapała mnie pod ramie
-Wyprowadź mnie przed sale
-Ale..
-Teraz!- Krzyknęłam nawet nie spoglądając na nią. Byłam wpatrzona w szybę w drzwiach. Alice to zauważając, też spożyła na drzwi
-Cholera jasna!- Krzyknęła gdy zobaczyła to czego obie się nie spodziewałyśmy.
Witajcie :) Emołszyn ach emołszyn hahaha Jak myślicie co dziewczyny zobaczyły? Co tam się mogło stać? Przypuszczenia piszcie w komentarzach ;)
Wyświetlenia niedługo dobiją do 2k <3 ach kocham was :*
Nie długo możecie się spodziewać zwiastuna mojego bloga <3
Wspaniała Kadu :* się nim zajmuje :))
Ochh nie mogę doczekać się następnego myślę że Jes zacznie przywalać się do Justina i Kate to zobaczy :O oby wszystko było dobrze. Kocham ten blog <3
OdpowiedzUsuńNoo to prawdopodobne ;)) A ja Kocham Ciebie <3
Usuńo matko! ale się porobiło, madafaka
OdpowiedzUsuńhahahaha taaak właśnie madafaka :p
UsuńMyślę że Justin uderzy Jes. Albo ona jego... Rozdział zaje*bisty <3
OdpowiedzUsuńhmmm... Może, może ;> Dzięki <3
UsuńEeej proszę powiedz co one zobaczyły!! ciekawość to mnie zaraz zeżre! O.o
OdpowiedzUsuńhahaha nie ma tak dobrze :*
UsuńPodoba mi sie opowiadanie :)))) czekam na nn :))
OdpowiedzUsuń<3
UsuńZajebiste :D
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnej notki ! ;)
Dziękuję :*
Usuńjejku :)
OdpowiedzUsuń<3
Usuń