~Kate~
Zjadłam to pyszne śniadanie które przygotowali chłopcy i
złapałam Justina za rękę ciągnąc w stronę drzwi
-Nie możemy się spóźnić zbieraj się.
Justin popatrzył na mnie niepewnie
-My ?
-Tak. Przydałoby się żebyś od czasu, do czasu pojawił się w
szkole.
-Ee tam, nie ma po co.
-No jak nie ma po co? Jak będziesz chodził do szkoły to
zdasz, plus ja tam będę. – mrugnęłam do niego.
Justin zaśmiał się.- Bardziej przekonuje mnie ten drugi
argument –pocałował mnie w policzek i założył buty i bluzę. Wsiedliśmy do jego
samochodu, a Steph z Brucem zostali dzisiaj w domu. Dojechaliśmy pod szkołę. Gdy wyszliśmy z
samochodu, oczy wszystkich powędrowały na nas. Szliśmy korytarzem i słyszeliśmy
szepty innych uczniów. Gdy tylko się na nich spojrzeliśmy ,od razu milkli i
spuszczali wzrok w dół. Dziwnie się czułam. Wydawać się mogło, że ci wszyscy
ludzie zaczęli się mnie bać. Szłam z lekka oszołomiona tym wszystkim. Ale nagle
podbiegła, z wielkim okrzykiem szczęścia, do mnie Alice i mnie przytuliła.
Popatrzyła na wszystkich dookoła.
-Jakiś problem? Wracać do swoich zajęć lamusy!- krzyknęła do
wszystkich dookoła. Nie zwracając uwagi na Justina
-Kate nie uwierzysz co wczoraj przeżyłam…- przerwałam jej
śmiejąc się
-Spokojnie Alice… Zaraz mi wszystko opowiesz ale najpierw
poznaj Justina… Wiem, że niby, go znasz ale chciałabym, żeby to było
oficjalne.- uśmiechnęłam się. Justin zrobił to samo i wyciągnął rękę w jej
stronę.
-Hej, tak się nie witamy.- przytuliła go uprzejmie.- Alice
jestem.- błysnęła swoimi lśniąco białymi zębami ,a ja zaczęłam się znowu śmiać.
-Hej bo mi go wystraszysz.- Alice była dość zwariowana
dzisiaj. Taki humor mógł wnioskować tylko jedno… Zakochała się. No ewentualnie
miała wczoraj bardzo udaną imprezę.
-Tak w ogóle to dawno cię w szkole nie było Justin. – Alice
chciała rozluźnić atmosferę między nimi
-Tak wyszło.
-Buntownik! Lubię takich.- zaczęliśmy się we trójkę śmiać.
Zadzwonił dzwonek na lekcje i weszliśmy do klasy. Lekcje mijały dosyć szybko.
Alice opowiadała mi o przeżytej nocy z Zaynem. Podczas przerwy na Lunch, Justin
zachowywał się dosyć dziwnie…
-Hej? Coś jest nie tak?
-Nie wszystko okej… Nie obrazisz się jak pójdę już do domu?
Zbyt dużo spędzonego czasu w szkole ,źle na mnie działa…
-Ach no dobrze… Widzimy się potem?
-Oczywiście. Przyjdź do mnie po lekcjach… Przygotuję nam
prawdziwą pierwszą randkę.- puścił mi oczko, a ja się zarumieniłam. Czy on
powiedział „randkę” ? Tak zdecydowanie to powiedział… Matko randka z Justinem
Bieberem…
-Dobrze na pewno będę. – Justin dał mi całusa w policzek i
poszedł. Chwilę po tym podeszła do mnie Jes.
-Kate Johns! Co ty wyprawiasz?- wrzasnęła na mnie
-Siedzę sobie… O co ci chodzi?
-Nie udawaj głupiej! Spotykasz się z … z Justinem
Bieberem?!- ciągle na mnie krzyczała
-Hej uspokój się. Nawet jeśli to co w tym złego? Jak mi
powiesz że to jakiś kryminalista, to ci coś normalnie zrobię!
-Kurwa Kate…- zaczęła spokojniej jednak wyglądała na
zmartwioną i podenerwowaną w dalszym ciągu- Chyba nie zdajesz sobie sprawy w co
się pakujesz…
-A ty skąd możesz to wiedzieć?
-Byłam kiedyś w nim zakochana… Można powiedzieć ze byliśmy
razem… Chociaż nigdy oficjalnie mnie o to nie zapytał.
-No i co w związku z tym?- zaskoczyła mnie ale nie dałam po
sobie tego poznać
-Jest cholernie popieprzonym sukinsynem… -założyłam ręce na
ramiona w frustracji po tym jak go nazwała, no ale słuchałam dalej.
-Słuchaj… Chcę dla ciebie dobrze. Jesteś tutaj moją
najlepszą przyjaciółką wraz z twoją siostrą. Naprawdę dobrze ci radzę… Daj
sobie z nim spokój. – nie odpowiedziałam tylko się na nią ciągle patrzyłam.
-Dobra widzę, że mi nie wierzysz… Założę się ze zaprosił cię
dzisiaj na pierwszą randkę czyż nie? Nie odpowiadaj… Wiem że tak. Powiedzieć ci
co będzie się na niej działo? Urządzi specjalnie dla ciebie kolację przy
świecach. Pewnie Tess za niego ugotuje spaghetti. Ale o tym fakcie powie ci,
dopiero gdy zjesz. Potem oprowadzi cie po domu. Pokaże ci wszystkie zakamarki.
Powie, że nie chce abyś się tutaj czuła nieswojo. Na koniec zostawi swój pokój
. Po wejściu do niego usiądziecie na łóżku i zacznie cie całować. Dojdzie do
stosunku. Uśniecie w swoich ramionach. Gdy się obudzisz jego nie będzie koło
ciebie ,więc pójdziesz go poszukać. Znajdziesz go na dole na kanapie. Tam
odbędzie się runda druga…
Wtrąciłam- Czyli?
-Kolejny stosunek… A potem pójdziesz do domu, bo będzie
strasznie późno. Rano będziesz chciała się z nim skontaktować ,ale nie będzie
odbierał telefonu. Pojedziesz do niego do domu… Nikt ci drzwi nie otworzy.
Zostawi cię… - w jej oczach pojawiły się łzy.
-Nie. Jestem pewna, że tak się nie stanie.
-Kate… Nie oszukuj się. Ja wiem jak będzie i ty powinnaś mi
zaufać. Mówił ci może że był w więzieniu? Albo że ma problemy z opanowaniem
gniewu i chodzi do psychologa? A może ci wspominał o pobycie w zakładzie
psychiatrycznym ?
Otworzyłam szeroko usta… Niczego z tych rzeczy nie
wiedziałam.
-Tak myślałam… Kate proszę cię nie pakuj się w to bagno. Po
prostu zrezygnuj…
Nie miałam pojęcia co mam jej powiedzieć… łzy napływały mi
do oczu. Wstałam i pobiegłam szybko do łazienki. Sprawdziłam czy nikogo nie ma.
Nie było nikogo, więc zamknęłam łazienkę na klucz. Spojrzałam w lustro,
opierając się o umywalkę.
-Boże Kate czy to prawda? Czy on rzeczywiście jest taki? Nie
to niemożliwe. On był taki opiekuńczy i kochany… I pomógł mi z Liamem. Ale był
w więzieniu. Nie to są kłamstwa… To nieprawda. Jes jest zazdrosna i to
wymyśliła…
Zaczęłam płakać
jeszcze bardziej. Podeszłam do ściany i osunęłam się na ziemie.
Siedziałam do końca przerwy na podłodze w kącie łazienki i płakałam. Nagle
zadzwonił dzwonek na lekcje.
-Dobra Kate ogarnij się. Pójdziesz dzisiaj do niego, a on
nie poda ci tych pieprzonych Spaghetti i nie będzie chciał z tobą uprawiać seksu
porozmawiasz z nim… On ci wszystko wyjaśni.
Otarłam łzy i poprawiłam lekko swój makijaż. Wyszłam szybko z toalety i pobiegłam do
klasy. Na lekcji Alice ze mną siedziała
i ciągle pytała dlaczego płakałam. Nie potrafiłam jej odpowiedzieć. Była moją
przyjaciółką, ale nie chciałam na razie nic mówić… Lekcje dobiegły końca .
Kierowałam się do wyjścia ze szkoły, gdy nagle Jes złapała mnie za rękę i
przytuliła mocno.
-Trzymaj się kochanie. Zobaczysz dzisiaj że miałam rację…
Proszę nie załamuj się tylko. Zadzwonię do Ciebie jeszcze dzisiaj dobrze?
Pokiwałam głową na nie. – To ja do ciebie zadzwonię jak
tylko wrócę.
Jes pokiwała głową i mnie jeszcze raz mocno przytuliła, po
czym poszła do swojego samochodu. Miała
wspaniały samochód. Rozpoznawalny ponieważ nikt z naszej szkoły takiego nie
miał. Był to czerwony kabriolet z otwieranym kremowym dachem.
Po rozmowie z Jes poszłam do Justina. Nie mieszkał daleko od
szkoły, jakieś 10 minut drogi pieszo ,więc stwierdziłam ,że się przejdę.
Doszłam do niego i zapukałam do drzwi. Nikt mi nie otworzył ,więc sama weszłam.
Zobaczyłam na stole w salonie dwa talerze na których było podane spaghetti. Pech!
Jedno już się zgadza. Przy telewizorze i
na komodzie stały zapalone świeczki. Kolejna przewidziana rzecz przez Jes. Kurwa
to nie może być prawda… Nagle z góry zbiegł Justin niosąc jakieś wino.
Zatrzymał się gdy mnie tylko zobaczył
-Hej kochanie- podszedł i dał mi buziaka w usta. Po czym
odłożył wino na komodę
-Cześć.- Przywitałam się lekko zawiedziona, ale nie chciałam
by to było po mnie widać, wiec się ciągle uśmiechałam. Zdjęłam buty i usiadłam
na kanapie. Justin Usiadł otworzył wino i nam po troszku nalał. Potem usiadł
koło mnie.
-Smacznego.
-Och umieram z głodu- Zaczęliśmy jeść.
-Smakuje ci?
-Jest pyszne. – Coś we mnie krzyczało żeby zadać mu jedno
pytanie…- Sam to przygotowałeś?- Musiałam to wiedzieć…
-Nie. Niestety ja tak dobrze nie gotuję. Poprosiłem Tess,
żeby coś przyrządziła dla nas.
Kurwa świetnie… Jes. Dlaczego? Dlaczego to wszystko się
sprawdza? Justin! Kurwa dlaczego to robisz? W środku mnie coś powoli pękało…
Chciałam stamtąd uciec, żeby dalsze przepowiedzi Jes się nie spełniały…
Musiałam coś szybko odpowiedzieć…
-Jest wspaniałą kucharką…- wymusiłam uśmiech. Ze stresu
wypiłam na raz całą lampkę wina…
-Hola hola… Spokojnie bo mi się jeszcze tu upijesz.- Justin
się zaśmiał. Dlaczego on jest taki słodki? Zdradziecki! Ale taki słodki…
Skończyliśmy jeść ,a on podniósł mnie z kanapy
-Dobrze, to teraz może cię oprowadzę po domu? Mój pokój
wiesz już gdzie jest, kuchnia i salon też… Ale chciałbym żebyś się tutaj czuła
jak najlepiej i żebyś była częstym, moim gościem…
Wprost zajebiście… -Dobrze…- Nic więcej nie mogłam z siebie
wydusić… Justin oprowadził mnie po wszystkich pokojach. I wróciliśmy z powrotem do salonu. Uff
przynajmniej nie do jego pokoju… Jeden szczegół zmienił w swoich „randkach”.
Ale to był malusieńki szczegół… zmieniło się tylko pomieszczenie… Bo po chwili
się do mnie zbliżył i połączył nasze usta. Chwile to trwało ,ponieważ tak
trudno było mi się od niego oderwać i zaprotestować. Kochałam jego pocałunki.
Nagle jedna łza popłynęła z mojego oka…
Justin się odsunął.
-Hej, co się dzieje?
Więcej łez zaczęło spływać po moich policzkach i dłużej nie
wytrzymałam, wybuchłam
-Ty się kurwa dziejesz!- Wykrzyczałam. Otworzył usta by coś
powiedzieć ale mu nie pozwoliłam.
-Nienawidzę cie! Jak mogłeś się mną tak bawić?! Nie wierze w
to co właśnie zrobiłeś! Myślałam, że jesteś inny… Kurwa jak mogłam się tak
strasznie pomylić?! Pokochałam cie! Rozumiesz?! Pokochałam kurwa! Dałam się
ponieść uczuciom! A ty? Ty to perfidnie wykorzystałeś! Jak mogłeś?! Jak mogłeś
mi to zrobić?! Myślałam ze chociaż odrobinę mnie szanujesz! Że coś dla ciebie
znaczę! Jak mogłam być tak naiwna?! Jedna rozmowa z Jes! Ona nie jest jasnowidzem!
Po prostu robiłeś tak z nią… Ze mną… I na pewno jeszcze z wieloma
dziewczynami!- Płakałam i krzyczałam jak wariatka. Jego oczy były szeroko
otwarte. Wydawał się być w szoku.- No co się tak kurwa patrzysz?! Myślałeś, że
się nie dowiem? Że się ze mną dzisiaj zabawisz?! I jutro znajdziesz nową? Nie
będzie tak! Więc nie zwlekaj, idź sobie szukać nowej naiwnej ,która się
nabierze na to wszystko… Tak jak i ja się nabrałam. I wiesz? Gdyby nie Jes
pewnie dalej bym myślała, że coś do mnie czujesz… Ale dziękuje bogu że mi ją
zesłał i że nie pozwoliła mi wierzyć w twoje słowa…
-Jes?- Cicho zapytał
-Tak, Jes. Tak, ta sama Jes ,którą wykorzystałeś. Dwukrotnie
podkreślam i zostawiłeś! Jesteś… Jesteś… Kurwa nawet nie wiem jak cie nazwać!
Jeszcze nikt, nigdy mnie tak nie zranił… Nie chcę cie znać!– Założyłam buty, a
on złapał mnie za ramie
-Kate posłuchaj…
-Nie dotykaj mnie! Nie chcę cię słuchać! Ani więcej widzieć
na oczy…
Wybiegłam z jego domu. Zdołałam dobiec za zakręt i moja
głowa zaczęła okropnie boleć ,a łzy wciąż spływały po moich policzkach. W
tamtej chwili chciałam umrzeć.
Jeny tak bardzo wam dziękuję za te komentarze <3 'Czarny' dzięki za suchary których nie do końca rozumiem ale i tak mnie śmieszą i 'Piter' i 'p.kołtun' dzięki za dużą ilość komentarzy. I ogółem rany jesteście wszyscy kochani <3 Chciałam was teraz uprzedzić, że rozdziały mogą być dodawane nieregularnie ponieważ jak wiecie wakacje się zaczęły i będę wyjeżdżała. Jednak mimo wszystko postaram się dodawać dalej co te 2 dni jednak nie gniewajcie się jeżeli by mi się to nie udało.
Mój blog ma już prawie 1000 wejść! Mobilizujecie mnie strasznie wiecie?
Drama się rozpoczyna kochani. Zapraszam na następne rozdziały <3
hahahahahahhah pierwsza :D kocham tego bloga i uważam że z czasem będzie coraz więcej osób to czytało ja sama już poleciłam swoim znajomym :* czekam na następne rozdziały
OdpowiedzUsuńOo dziękuję <3
Usuńhej przecież to ja pisze suchary a p.Kołtun sie tylko z nich śmieje -.-
OdpowiedzUsuń~Czarny
O rany wybacz <3 Już zmieniłam :** Byłam wczoraj lekko nieogarnięta jak to pisałam. Mam nadzieje że zrozumiesz :*
Usuńboski nie moge doczekać się nn :P
OdpowiedzUsuń<3
Usuńjejku!! nie spodziewałam się tego.
OdpowiedzUsuńHaha założę się że jeszcze nie jednej sytuacji się nie spodziewasz :*
Usuńto przecież wiadome, że jes kłamie...
OdpowiedzUsuńTy to wiesz... Ja to wiem... Ale Kate tego nie wie.
Usuńa kiedy wyjeżdżasz ?
OdpowiedzUsuńWłaśnie wróciłam z nad jeziora i 19 jadę do Wiednia a 27 do Bułgarii... No i jeszcze przelotne wyjazdy nad jezioro :)
Usuńlove you <33
OdpowiedzUsuń<3
Usuńczekam na następny :)
OdpowiedzUsuń:*
Usuńhahah czyli nie tylko ja nie ogarniam tych sucharów :P
OdpowiedzUsuńHaha no. Ale są świetne ;)) 'Czarny' dawaj suchary <3
Usuńzazdroszczę ci stałych czytelników typu Piter! ja takich nigdy nie miałam...
OdpowiedzUsuńHaha no oni są naprawdę świetni. Kocham ich <3 Ale na pewno miałaś takich czytelników tylko może się tak nie ujawniali poprzez komentarze <3
Usuńhahahaha uwielbiam twoje notki pod rozdziałami! nie mogę się przestać śmiać <33
OdpowiedzUsuńTo one są takie śmieszne? Nie zauważyłam... To dobrze ?
Usuńtak to dobrze :)
Usuńmyślę że chodziło jej o zdania typu: uwielbiam twoje suchary chociaż ich nie bardzo rozumiem :)
UsuńAaa no dobrze :p haha nie zrozumiałam przepraszam :*
Usuńjuż poleciłam moim znajomym :)
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
Usuń:)
OdpowiedzUsuńrozdział świetny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
Usuń