niedziela, 30 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 12

~Kate~

Upadłam na ziemię. Klęczałam na niej i twarz miałam schowaną w dłoniach. Płakałam. Nie miałam siły nawet wstać. Nie było wiele ludzi na ulicy ponieważ był już wieczór ale ci co przechodzili patrzyli się na mnie jak na idiotkę. Jednak nikt nie raczył podejść i mi pomóc… Zapytać co się stało… Nikt prócz jednego chłopaka, którym był Ryan. Kucnął koło mnie
-Kate?
Ja dalej płakałam i podniosłam głowę tylko na chwilę żeby zobaczyć kto do mnie mówi.
-Kate… Co się stało?
Dalej nic nie odpowiadałam
-Justin?
Gdy usłyszałam jego imię zaczęłam jeszcze bardziej szlochać. Nagle odsłoniłam twarz i nie wstając przytuliłam się do niego bardzo mocno. Potrzebowałam żeby ktoś mnie przytulił i powiedział że wszystko będzie dobrze. On to zrobił jak by czytał w moich myślach. Kiedy byłam w niego wtulona powiedział w moje włosy
-Spokojnie Kate. Wszystko będzie dobrze.
Dobrze wiedziałam że tak nie będzie ale Gdy to usłyszałam zrobiło mi się trochę lepiej. Ryan pomógł mi wstać
-Zgaduję że nie chcesz iść do nas… To może odprowadzę cię do domu?
Pokiwałam głową.
Weszliśmy do domu
-Jest ktoś w domu?
Pokiwałam głową na tak
Po chwili Steph zbiegła ze schodów i od razu widząc w jakim stanie jestem podbiegła do mnie przytuliła
-Cześć, jestem Steph.- podała mu rękę. On nią lekko potrząsną
-Ryan jestem.
-Co się stało?- skierowała do niego pytanie szeptem
-Nie wiem właśnie… Znalazłem ją taka niemalże leżącą na ulicy…- wyszeptał
-Kurwa jak to?- Wyszeptała zdenerwowana
-Mogę się mylić ale wydaje mi się że chodzi o Justina…
-Zabije skurwiela…
-Spokojnie. Najpierw ja sobie z nim porozmawiam…
-Okej dzięki że ją tutaj przyprowadziłeś.
-Nie ma za co. Nie pozwoliłbym jej tam zostać samej… To nie jest okolica dla tak niewinnej osoby jaką ona jest.
Steph posłała mu dziękujące spojrzenie
-Dobrze więc ja już pójdę. Trzymaj się Kate.
Natychmiast oderwałam się od Steph i rzuciłam się na niego tuląc go. Byłam mu strasznie wdzięczna że mnie stamtąd zabrał.
-Zostań.- To było moje pierwsze słowo wypowiedziane od wyjścia z domu Justina… I mała przerwa w płaczu. Ryan popatrzył na mnie zasmucony.
-Chyba nie powinienem…
-Proszę.- Pod koniec tego słowa głos mi się złamał. Ryan popatrzył pytająco na Steph. Ona mu pokiwała głową zgadzając się.
-Niech więc będzie. Zostanę ale nie na długo.
-Dziękuję.- Poszłam do salonu i wyjęłam z barku pierwszą lepszą butelkę whisky i złapałam Ryana za rękę i pociągnęłam na górę do mojego pokoju. Nie zwracając uwagi na wyglądającego z pokoju Steph Bruca. Zamknęłam pokój na klucz i usiadłam na łóżku męcząc się z otworzeniem whisky.
-Pomożesz?
-Kate to chyba nie jest dobry pomysł żebyś teraz piła…
-Nie pytam się czy to dobry pomysł tylko czy mi pomożesz otworzyć?
Westchnął i wziął ode mnie butelkę. Nagle zapukała Steph
-Kate? Mogę wejść?
-Nie. Idź do Bruca… Potem pogadamy
Słychać było jak odchodzi od drzwi. Ryan Otworzył butelkę. Złapałam ją od niego i wypiłam 3 łyki. Moje gardło zaczęło palić. Było trochę zdarte od szlochania i alkohol je jeszcze bardziej podrażnił. Łzy ciągle spływały po moich policzkach jednak już coraz mniej.
-Chcesz?- wyciągnęłam butelkę w stronę Ryana
-Nie dzięki.
-Oj napij się ze mną…
Po jego wyrazie twarzy można było wyczytać bezradność. Nie wiedział co ma zrobić ale wziął ode mnie tą butelkę i wypił łyka.
-Dobre no nie?
-Emm.. Tak.- Odpowiedziałam i napiłam się znowu. Tym razem więcej niż 3 łyki. Moje gardło piekło niemiłosiernie. I alkohol momentalnie uderzał do mojej głowy.
-Dobra Kate… Może mi powiesz co się tak właściwie wydarzyło między tobą a Justinem?
-Nie chcę o tym mówić.
-Ech.. No dobrze nie naciskam.
-Ryan?- Nieco wahałam się przed tym pytaniem które chciałam mu zadać.
-Tak?
-Czy ja jestem brzydka?
-Co?
-No bo nie rozumiem… Jestem brzydka? Czy tak bardzo głupia? Że naiwna to wiem. Ale może zbyt grzeczna jestem?
-Kate co ty wygadujesz? Nie jesteś naiwna… Jesteś piękna i inteligentna. A to że nie jesteś zdzirą czyli w twoich słowach niegrzeczna… Jest twoją zaletą.
Popatrzyłam się mu w oczy. Mówił prawdę. Wiedziałam to. Chociaż ciężko mi było uwierzyć w to że on tak o mnie myśli.
-Dziękuję. Ale jednak jest ze mną coś nie tak skoro Justin mnie nie chce.
-Co? Jak to cie nie chce?
Przemilczałam to. Gdyby mnie chciał nie zachowałby się tak.
-Kate. Justin naprawdę darzy cię uczuciem. Sam nie wiem dokładnie jakim ale gdyby cię nie chciał czy mówiłby w kółko o tobie? Czy starał by się dla ciebie? Czy przygotowałby dzisiejszą kolację? Wiesz jak on latał i poganiał Tess żeby na czas wszystko ugotowała? Sam nie umie nawet jajecznicy zrobić więc kulinarnie by się nie popisał. Kupił wino. I to nie byle jakie. Naprawdę starał się niemalże tak jak wtedy z…- Przerwał i spuścił wzrok.
-Jak wtedy z czym? Bądź z kim?
-Za dużo powiedziałem. Nie wiem co się tam wydarzyło ale jestem pewien że nie jesteś obojętna dla Justina.
-Tak potrzebna do przelecenia…
-Nie na pewno… - nie dokończył bo mu przerwałam
-Chyba powinieneś już iść. Dziękuję że byłeś tu ze mną ale chciałabym już zostać sama…
-Dobrze. Rozumiem. –Wstał chcąc już wychodzić. Wstałam i go przytuliłam.
-Dziękuję.- pocałowałam go w policzek
-Do zobaczenia- wyszedł z mojego pokoju. Już go nie odprowadzałam. Nie miałam na to siły. Usiadłam w kącie i dopiłam whisky.
-No no 0.75? Ee tam za mało.
Wyszłam z pokoju. Po schodach musiałam zejść trzymając się poręczy. Doszłam do barku i wyjęłam kolejną butelkę whisky. Weszłam z powrotem do pokoju i zaczęłam pić. Usnęłam z butelką na podłodze.
Obudziłam się na łóżku. Obok niego leżały nie dwie a trzy butelki whisky. Nie pamiętałam praktycznie nic od czasu gdy przyniosłam drugą butelkę. Wstałam z łóżka. Była 10 godzina. Nie poszłam do szkoły. Nie obchodziło mnie to zbytnio że opuszczę dzień w szkole. Nie chciałam tam iść. Musiałam wszystko przemyśleć i się uspokoić. Poszłam do łazienki.
-Matko jak ja wyglądam?
Byłam cała rozmazana oczy miałam podkrążone i usta zeschnięte. Włosy poczochrane. Czułam od siebie jedynie alkohol. Weszłam szybko pod prysznic. Umyłam się i ubrałam w legginsy i dużą koszulkę z nirwany. Zebrałam butelki i postawiłam pod biurkiem. Zeszłam na dół. W kuchni zobaczyłam ciocię Rose.
-O kurwa. 


Ha! Miało być co dwa dni? Jest co dwa dni. Miałam nie pisać już tego rozdziału dzisiaj. Jednak Stwierdziłam że nie mogę tak po prostu sobie was odpuścić <3 Wybaczcie za błędy ale pisałam ten rozdział przed chwilą, ledwo żywa.
Kochani komentarzy pod poprzednim rozdziałem jest 24 w czym 9 jest moich. Haha. Dziękuję <3 I powiem wam że jest już 1k wyświetleń <3 Jak ja wam dziękuję<3 Serio was wszystkich kocham :*

8 komentarzy:

  1. super nie moge doczekać się nn :)

    OdpowiedzUsuń
  2. oooo szkoda mi Katee :( ale i tak kocham ten blog i jego twórczynię :*

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  4. biedna Kate :(

    OdpowiedzUsuń