Upadłam na ziemię. Klęczałam na niej i twarz miałam schowaną
w dłoniach. Płakałam. Nie miałam siły nawet wstać. Nie było wiele ludzi na
ulicy ponieważ był już wieczór ale ci co przechodzili patrzyli się na mnie jak
na idiotkę. Jednak nikt nie raczył podejść i mi pomóc… Zapytać co się stało…
Nikt prócz jednego chłopaka, którym był Ryan. Kucnął koło mnie
-Kate?
Ja dalej płakałam i podniosłam głowę tylko na chwilę żeby
zobaczyć kto do mnie mówi.
-Kate… Co się stało?
Dalej nic nie odpowiadałam
-Justin?
Gdy usłyszałam jego imię zaczęłam jeszcze bardziej szlochać.
Nagle odsłoniłam twarz i nie wstając przytuliłam się do niego bardzo mocno.
Potrzebowałam żeby ktoś mnie przytulił i powiedział że wszystko będzie dobrze.
On to zrobił jak by czytał w moich myślach. Kiedy byłam w niego wtulona
powiedział w moje włosy
-Spokojnie Kate. Wszystko będzie dobrze.
Dobrze wiedziałam że tak nie będzie ale Gdy to usłyszałam
zrobiło mi się trochę lepiej. Ryan pomógł mi wstać
-Zgaduję że nie chcesz iść do nas… To może odprowadzę cię do
domu?
Pokiwałam głową.
Weszliśmy do domu
-Jest ktoś w domu?
Pokiwałam głową na tak
Po chwili Steph zbiegła ze schodów i od razu widząc w jakim
stanie jestem podbiegła do mnie przytuliła
-Cześć, jestem Steph.- podała mu rękę. On nią lekko
potrząsną
-Ryan jestem.
-Co się stało?- skierowała do niego pytanie szeptem
-Nie wiem właśnie… Znalazłem ją taka niemalże leżącą na
ulicy…- wyszeptał
-Kurwa jak to?- Wyszeptała zdenerwowana
-Mogę się mylić ale wydaje mi się że chodzi o Justina…
-Zabije skurwiela…
-Spokojnie. Najpierw ja sobie z nim porozmawiam…
-Okej dzięki że ją tutaj przyprowadziłeś.
-Nie ma za co. Nie pozwoliłbym jej tam zostać samej… To nie
jest okolica dla tak niewinnej osoby jaką ona jest.
Steph posłała mu dziękujące spojrzenie
-Dobrze więc ja już pójdę. Trzymaj się Kate.
Natychmiast oderwałam się od Steph i rzuciłam się na niego tuląc
go. Byłam mu strasznie wdzięczna że mnie stamtąd zabrał.
-Zostań.- To było moje pierwsze słowo wypowiedziane od
wyjścia z domu Justina… I mała przerwa w płaczu. Ryan popatrzył na mnie
zasmucony.
-Chyba nie powinienem…
-Proszę.- Pod koniec tego słowa głos mi się złamał. Ryan
popatrzył pytająco na Steph. Ona mu pokiwała głową zgadzając się.
-Niech więc będzie. Zostanę ale nie na długo.
-Dziękuję.- Poszłam do salonu i wyjęłam z barku pierwszą
lepszą butelkę whisky i złapałam Ryana za rękę i pociągnęłam na górę do mojego
pokoju. Nie zwracając uwagi na wyglądającego z pokoju Steph Bruca. Zamknęłam
pokój na klucz i usiadłam na łóżku męcząc się z otworzeniem whisky.
-Pomożesz?
-Kate to chyba nie jest dobry pomysł żebyś teraz piła…
-Nie pytam się czy to dobry pomysł tylko czy mi pomożesz
otworzyć?
Westchnął i wziął ode mnie butelkę. Nagle zapukała Steph
-Kate? Mogę wejść?
-Nie. Idź do Bruca… Potem pogadamy
Słychać było jak odchodzi od drzwi. Ryan Otworzył butelkę.
Złapałam ją od niego i wypiłam 3 łyki. Moje gardło zaczęło palić. Było trochę zdarte
od szlochania i alkohol je jeszcze bardziej podrażnił. Łzy ciągle spływały po
moich policzkach jednak już coraz mniej.
-Chcesz?- wyciągnęłam butelkę w stronę Ryana
-Nie dzięki.
-Oj napij się ze mną…
Po jego wyrazie twarzy można było wyczytać bezradność. Nie
wiedział co ma zrobić ale wziął ode mnie tą butelkę i wypił łyka.
-Dobre no nie?
-Emm.. Tak.- Odpowiedziałam i napiłam się znowu. Tym razem
więcej niż 3 łyki. Moje gardło piekło niemiłosiernie. I alkohol momentalnie
uderzał do mojej głowy.
-Dobra Kate… Może mi powiesz co się tak właściwie wydarzyło
między tobą a Justinem?
-Nie chcę o tym mówić.
-Ech.. No dobrze nie naciskam.
-Ryan?- Nieco wahałam się przed tym pytaniem które chciałam
mu zadać.
-Tak?
-Czy ja jestem brzydka?
-Co?
-No bo nie rozumiem… Jestem brzydka? Czy tak bardzo głupia?
Że naiwna to wiem. Ale może zbyt grzeczna jestem?
-Kate co ty wygadujesz? Nie jesteś naiwna… Jesteś piękna i
inteligentna. A to że nie jesteś zdzirą czyli w twoich słowach niegrzeczna…
Jest twoją zaletą.
Popatrzyłam się mu w oczy. Mówił prawdę. Wiedziałam to.
Chociaż ciężko mi było uwierzyć w to że on tak o mnie myśli.
-Dziękuję. Ale jednak jest ze mną coś nie tak skoro Justin
mnie nie chce.
-Co? Jak to cie nie chce?
Przemilczałam to. Gdyby mnie chciał nie zachowałby się tak.
-Kate. Justin naprawdę darzy cię uczuciem. Sam nie wiem dokładnie
jakim ale gdyby cię nie chciał czy mówiłby w kółko o tobie? Czy starał by się
dla ciebie? Czy przygotowałby dzisiejszą kolację? Wiesz jak on latał i poganiał
Tess żeby na czas wszystko ugotowała? Sam nie umie nawet jajecznicy zrobić więc
kulinarnie by się nie popisał. Kupił wino. I to nie byle jakie. Naprawdę starał
się niemalże tak jak wtedy z…- Przerwał i spuścił wzrok.
-Jak wtedy z czym? Bądź z kim?
-Za dużo powiedziałem. Nie wiem co się tam wydarzyło ale
jestem pewien że nie jesteś obojętna dla Justina.
-Tak potrzebna do przelecenia…
-Nie na pewno… - nie dokończył bo mu przerwałam
-Chyba powinieneś już iść. Dziękuję że byłeś tu ze mną ale
chciałabym już zostać sama…
-Dobrze. Rozumiem. –Wstał chcąc już wychodzić. Wstałam i go
przytuliłam.
-Dziękuję.- pocałowałam go w policzek
-Do zobaczenia- wyszedł z mojego pokoju. Już go nie odprowadzałam.
Nie miałam na to siły. Usiadłam w kącie i dopiłam whisky.
-No no 0.75? Ee tam za mało.
Wyszłam z pokoju. Po schodach musiałam zejść trzymając się
poręczy. Doszłam do barku i wyjęłam kolejną butelkę whisky. Weszłam z powrotem do
pokoju i zaczęłam pić. Usnęłam z butelką na podłodze.
Obudziłam się na łóżku. Obok niego leżały nie dwie a trzy
butelki whisky. Nie pamiętałam praktycznie nic od czasu gdy przyniosłam drugą
butelkę. Wstałam z łóżka. Była 10 godzina. Nie poszłam do szkoły. Nie
obchodziło mnie to zbytnio że opuszczę dzień w szkole. Nie chciałam tam iść.
Musiałam wszystko przemyśleć i się uspokoić. Poszłam do łazienki.
-Matko jak ja wyglądam?
Byłam cała rozmazana oczy miałam podkrążone i usta
zeschnięte. Włosy poczochrane. Czułam od siebie jedynie alkohol. Weszłam szybko
pod prysznic. Umyłam się i ubrałam w legginsy i dużą koszulkę z nirwany.
Zebrałam butelki i postawiłam pod biurkiem. Zeszłam na dół. W kuchni zobaczyłam
ciocię Rose.
-O kurwa.
Ha! Miało być co dwa dni? Jest co dwa dni. Miałam nie pisać już tego rozdziału dzisiaj. Jednak Stwierdziłam że nie mogę tak po prostu sobie was odpuścić <3 Wybaczcie za błędy ale pisałam ten rozdział przed chwilą, ledwo żywa.
Kochani komentarzy pod poprzednim rozdziałem jest 24 w czym 9 jest moich. Haha. Dziękuję <3 I powiem wam że jest już 1k wyświetleń <3 Jak ja wam dziękuję<3 Serio was wszystkich kocham :*
super nie moge doczekać się nn :)
OdpowiedzUsuńoooo szkoda mi Katee :( ale i tak kocham ten blog i jego twórczynię :*
OdpowiedzUsuńOjeeej dziękuję <3 Też Cię Kocham <3<3<3
Usuńkocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3
OdpowiedzUsuńHaha Ja Ciebie też <3<3
Usuńbiedna Kate :(
OdpowiedzUsuńYhym...
UsuńNirvany ♥
OdpowiedzUsuń