sobota, 8 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 4



~Kate~

Gdy wbiegłam do domu, w samej bluzie Justina i w dodatku bez butów, w przedpokoju przywitała mnie Steph
- Kurwa Kate coś ty robiła w nocy? – Otworzyła szeroko oczy i obejrzała mnie od stóp po głowę
-I gdzie są twoje buty? I kim był ten chłopak? I dlaczego nie wróciłaś na noc? I gdzie spałaś? I…
Gdy chciała zadać kolejne 100 pytań, przerwałam jej
-Nie twoja sprawa, tak mi się wydaje…
-Kurwa ale ja się martwiłam! Nigdy nigdzie nie wychodziłaś, a tu nagle cie nie ma na noc!
-Dobra daj spokój. Żyje. Tak? Zresztą ty się co tydzień tak bawisz, to ja raz też mogłam.
Wyminęłam ją i poszłam do kuchni. Gdy wyjmowałam mleko z lodówki, żeby się napić
-Kate? Co robiłaś z tym chłopakiem? Cała promieniejesz. Co się wydarzyło? I kim on do cholery był!?
Napiłam się mleka i mimowolnie uśmiechnęłam –Co ty mówisz? Nic się nie wydarzyło, odwiózł mnie po prostu do domu.
-No ale kim on jest? Cholera Kate!?
-Matko daj mi już spokój! Justin Bieber. Zadowolona? Czy ja Ciebie też tak zawsze męczyłam, jak wracałaś rano na kacu do domu?! Nie przypominam sobie. Więc odpuść.
-Co ty powiedziałaś? Justin Bieber?!
-Tak, masz z tym problem?
-Tak mam! Kurwa Kate, upadłaś na głowę?
Przewróciłam oczami i już wiedziałam, że czeka mnie długa litania, na temat Justina… Od kiedy przyszedł do naszej szkoły, ludzie zaczęli gadać… Zaczęło się od tego, że Justin nie mieszka z rodzicami i wymyślili że ich zamordował. Jednak nikt, nigdy nie miał odwagi zapytać go czy to prawda. Był typem samotnika, przynajmniej jeżeli chodzi o szkołę. Z nikim nie rozmawiał. I wszyscy, nie wiedzieć czemu, bali się go. Któregoś dnia chłopcy z mojej klasy zaczęli się z niego śmiać i wyzywać, to Justin podszedł i przyłożył wszystkim po kolei i zagroził że ich pozabija. Wszyscy uważają go za kryminalistę, mordercę i chama. Kiedyś niejaka Betty, prawdziwa zdzira z naszej szkoły, zaczęła z nim flirtować, olał ją na początku, a potem powiedział żeby się odpieprzyła. Jednakże z tego co mi wiadomo leciał na suczowate dziewczyny. Steph szczególnie go nie lubiła, ponieważ na pewnej imprezie się pojawił, ale tylko po to, żeby ją zepsuć, ponieważ wpadł zdenerwowany i pobił byłego jej chłopaka Roya. Zaraz po tym wyszedł i nie widziano go w szkole przez jakieś 2 tygodnie. Steph była na niego wściekła i znienawidziła go. Bo w końcu pobił jej chłopaka bez powodu. Więc stwierdziłam, że wysłucham jej. Pogada, pogada i przestanie.
-Czy ty nie wiesz jakim chłopakiem on jest? Zabija i rani wszystkich dookoła. Nie waż się z nim zadawać. Pamiętasz co zrobił Royowi? Chcesz tak skończyć?
-Tak Steph, pamiętam co zrobił, ale mnie nie skrzywdził przez całą noc. Wręcz przeciwnie… -Gdy zorientowałam się co właśnie powiedziałam, Steph wypalała we mnie już dziurę swoim spojrzeniem.
-Co ty powiedziałaś? Spędziłaś z nim noc?
-Nie Steph, to nie tak jak myślisz. Nic się nie wydarzyło. Po prostu zabrał mnie z koncertu i przenocował. Rano dał śniadanie i był o dziwo miły.
-Kate nie daj się zwieść. On chce cie omotać a potem zabić. Nie daj mu się…
Przytuliłam roztrzęsioną z nerwów Seph
-Nie martw się o to. Byłam tam raz i nie zamierzam wracać.
-Och mam nadzieje siostrzyczko. A teraz idź się umyć bo walisz Justinem…
Zaśmiałam się –No tak bardzo śmieszne. Dobra już idę.
Wychodząc z kuchni, wzięłam jeszcze czekoladę i poszłam do mojego pokoju. Będąc w łazience, zdjęłam z siebie bluzę Justina i ostatni raz poczułam ten zniewalający zapach, jego perfum. Wrzuciłam bluzę do kosza na brudne ubrania i weszłam pod prysznic. Umyłam się, następnie wysuszyłam włosy i ubrałam się w zwiewną sukienkę . Otworzyłam balkon i włączyłam cicho muzykę. Położyłam się na łóżku i zaczęłam czytać książkę. Jednak nie bardzo mogłam się skupić na literkach, bo głowa mi pękała. Była sobota, czyli dzień nic nie robienia. Nie chciałam robić z siebie strasznej kujonki, więc w soboty nigdy nie zaglądam do podręczników. Wzięłam z biurka laptopa i usidłam na łóżku. Otworzyłam czekoladę i wzięłam kawałek. Weszłam na facebooka i zaczęłam przeglądać zdjęcia i filmiki z wczorajszej imprezy. Gdy zobaczyłam zdjęcie, takiego chłopaka ode mnie z klasy, który jest oblewany piwem zaczęłam się śmiać. Przeglądałam dalej. Zobaczyłam zdjęcie, na którym jestem ja. Przeraziłam się tym widokiem… Siedziałam przy barze i piłam tequile z jakiegoś chłopaka. Zawsze uważałam to za obleśne, gdy widziałam jak to robią. Polega to na tym że najpierw skórę na szyi polewa się cytryną, a potem zlizuje to i popija tequilą. Jednym słowem fu. Ja to zrobiłam, sam ten fakt mnie obrzydzał, a na dodatek nie znałam tego chłopaka.
-Nie wierze że to zrobiłam…
-Że zrobiłaś co ? – Do pokoju weszła Steph.
-Nic. –zamknęłam szybko laptopa –Coś chciałaś ?
-Tak. Co się stało z twoim telefonem? Alice dzwoniła na domowy, bo się nie mogła do ciebie dodzwonić..
Spojrzałam na telefon- No tak rozładował się..
-Jasne. No w każdym razie Alice zaraz będzie i skoro ty będziesz miała gościa, to ja też paru zaprosiłam.
-No spoko. Kto będzie?
-Emmm- Podrapała się po karku- Bruce i paru innych.
-Paru innych? Czyli?
-Oj no nie znasz… W każdym razie, prosiłabym cię, żebyś mi wiochy nie zrobiła. Więc lepiej w ogóle nie wychodź z pokoju.
Otworzyłam usta żeby jej odpowiedzieć
-Dzięki Kate! –krzyknęła Steph wychodząc z mojego pokoju. Coś czuję że skoro nie chciała mi powiedzieć kto przyjdzie to nie będzie tylko parę osób… Wzięłam kolejny kawałek czekolady, podłączyłam telefon pod ładowarkę i ujrzałam jak drzwi do mojego pokoju się otwierają
-Cześć Kate –Alice przytuliła się ze mną uprzejmie na powitanie
-Jak żyjesz maleńka ? –Była rozpromieniona
-No nie najgorzej. A ty ? Co robiliście z Zaynem ?
Zaśmiała się –Długa historia.
-Mamy czas- uśmiechnęłam się niepewnie
-No dobrze, skoro tak nalegasz, to ci opowiem. Poszliśmy do niego i tak wyszło, że nikogo nie było w domu, więc zaczęliśmy się całować i takie tam
-Takie tam ? Alice czy ty zgłupiałaś do reszty ? Czy wy..
-Nie Kate, nie doszło do seksu, jeżeli to masz na myśli.. W sumie to niestety, bo byliśmy strasznie napaleni. Ale gdy robiło się gorąco, ktoś wszedł do domu i musiałam się schować i potem tylko się całowaliśmy, bo stwierdziliśmy że odgłosy mogą źle wpłynąć na jego opinie grzecznego chłopca – zaczęłyśmy się obie histerycznie śmiać
-Zayn grzeczny chłopiec ? Co ty gadasz ?
-No tak w domu podobno jest przykładnym synem.
-Nie wierze. Ale ej!? Co dalej ? Jak wróciłaś do domu ? –Byłam ciekawa szczegółów. Alice zawsze miała interesujące życie, nie to co ja. Uwielbiałam słuchać o jej wpadkach
-No nic po prostu pożegnaliśmy się i wróciłam do domu. A ty jak się bawiłaś ?
-Emm –Nie chciałam jej mówić o Justinie ale to moja najlepsza przyjaciółka i wiedziałam, że muszę jej powiedzieć, bo spokoju mi nie da. –Jak się bawiłam w nocy, to nie pamiętam, ale rano obudziłam się, w nie swoim domu.
-Co? Jak to? –Alice otworzyła szeroko oczy
-No tak, obudziłam się w domu Justina Biebera. W jego łóżku. Obok niego samego.
Alice otworzyła szeroko buzie. –Nie mówisz serio ?
-Mówię. I wiesz co jeszcze powiem? Jest fajnym chłopakiem. Pomógł mi wczoraj. Widział w jakim stanie byłam i nie pozwolił mi tam samej zostać. Zrobił mi rano śniadanie i był naprawdę słodki.
-Ty chyba upadłaś na głowę serio… -zaczęła mnie głaskać po głowie i się śmiać. –No ja wiem, że jest seksowny, ale żeby z tego powodu iść z nim do łóżka? Czy może kręcą cie mordercy? -Zaczęła się śmiać. Ja jednak popatrzyłam na nią z poważną miną i zacisnęłam zęby żeby nie wybuchnąć.
-Nie uprawialiśmy seksu! Cholera Alice! Po prostu u niego nocowałam.
-Ach jasne.- uśmiechnęła się do mnie i w domu rozległ się okrzyk powitań i wiele tupoczących stup.
-No nie wierze. –Złapałam się za głowę- Steph sprowadziła znajomych…
-HuHu kolejna imprezka? –W oku Alice można było dostrzec błysk
-Oj mam nadzieję że nie.- Wyszłam z pokoju i przeszłam do salonu
-Cześć wszystkim. –Założyłam ręce
-Cześć –Odezwało się parę osób. Reszta mnie zignorowała.
-Możesz sobie pójść ? –Zapytała z zażenowaniem w głosie Steph
-Mieszkam tu. Gdzie miałabym iść?
-Do Alice chociażby. Albo zamknij się w pokoju.
-Ej może trochę milej.
-Niech zostanie! Wczoraj nieźle bawiła się z moim bratem. – Odezwał się jeden chłopak i mrugnął do mnie okiem. Otworzyłam szeroko oczy z przerażenia. Steph też patrzyła na mnie pytającym wzrokiem
-Nic takiego sobie nie przypominam kolego…
-Nie dziwie się. Po takiej ilości alkoholu też bym nie pamiętał. – Po tych słowach zrobiłam się czerwona i poszłam z powrotem do mojego pokoju, w którym czekała na mnie Alice.
-I jak? Imprezka się szykuje?
-Taa , najwyraźniej.
-Zabawimy się znowu?
-Nie mam ochoty. –Nagle do Alice przyszedł sms.
-Och Kate przepraszam cię bardzo, ale muszę lecieć.
-Co? Zostawisz mnie samą?
-Dasz sobie radę. – Ucałowała mnie w policzek i wyszła. Nie miałam ochoty słuchać odgłosów imprezy i to nie tylko dlatego, że głowa mi pękała. Wzięłam kurtkę i przeszłam do przedpokoju. Założyłam buty i krzyknęłam
-Steph, zostawiam dom pod twoją opieką. Błagam cie nie zdemoluj go.
Usłyszałam głośne „Spoko” więc wyszłam. Nie wiedziałam gdzie mogę iść, więc poszłam do pobliskiej kawiarni. Siadłam w moim ulubionym miejscu. Czyli w kącie, gdzie nikt mnie nie widział. Zamówiłam Late, włożyłam słuchawki do uszu i puściłam muzykę. Kelner po paru minutach przyniósł mi kawę. Upiłam jakąś połowę i podciągnęłam nogi na siedzenie, oparłam głowę i zamknęłam oczy. Pozwoliłam sobie odpłynąć do dzisiejszego poranka. Ciągle miałam przed oczami to powalające spojrzenie Justina. Te czekoladowo brązowe oczy, w których niemalże mogłam dostrzec swoje odbicie. Były dla mnie najpiękniejszym widokiem na świecie. Nagle usłyszałam śmiech. Bez patrzenia można było go rozpoznać. Był to śmiech Betty.
-Och popatrzcie dziewczyny kto tutaj siedzi? Nasza imprezowiczka. Jak tam kochanie główka boli? – Znowu zaczęła się śmiać i szeptać do swoich 2 koleżaneczek, które ciągle za nią latają. Otworzyłam oczy
-Spierdalaj
Otworzyła szeroko oczy – Co ty powiedziałaś? Ojej nauczyłaś się wczoraj nowego słowa? Brawo- zaczęła klaskać. Ale ktoś jej przerwał.
-Nie słyszałaś co powiedziała? Przeliterować ci to? A nie sory, ty i tak pewnie nie zrozumiesz. Więc przetłumaczę ci to, na prostszy język, który może zrozumiesz. Idź sobie stąd, bo inaczej ci wpierdolę. –Gdy te idiotki się rozeszły, podeszła do mnie jakaś dziewczyna, którą pierwszy raz na oczy widziałam.
-Cześć jestem Jes


W tym rozdziale jest ukazana tylko perspektywa Kate. Jak myślicie kim jest Jes? Czy to ta sama dziewczyna, która nazwała Justina potworem? może...

4 komentarze:

  1. ciekawe co będzie dalej :) rozdział mi się bardzo spodobał :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super!Nie patrz na komcie po prostu pisz!

    OdpowiedzUsuń