~Kate~
Gdy wbiegłam do domu, w samej bluzie Justina i w dodatku
bez butów, w przedpokoju przywitała mnie Steph
- Kurwa Kate coś ty robiła w nocy? – Otworzyła szeroko
oczy i obejrzała mnie od stóp po głowę
-I gdzie są twoje buty? I kim był ten chłopak? I dlaczego
nie wróciłaś na noc? I gdzie spałaś? I…
Gdy chciała zadać kolejne 100 pytań, przerwałam jej
-Nie twoja sprawa, tak mi się wydaje…
-Kurwa ale ja się martwiłam! Nigdy nigdzie nie
wychodziłaś, a tu nagle cie nie ma na noc!
-Dobra daj spokój. Żyje. Tak? Zresztą ty się co tydzień
tak bawisz, to ja raz też mogłam.
Wyminęłam ją i poszłam do kuchni. Gdy wyjmowałam mleko z
lodówki, żeby się napić
-Kate? Co robiłaś z tym chłopakiem? Cała promieniejesz.
Co się wydarzyło? I kim on do cholery był!?
Napiłam się mleka i mimowolnie uśmiechnęłam –Co ty
mówisz? Nic się nie wydarzyło, odwiózł mnie po prostu do domu.
-No ale kim on jest? Cholera Kate!?
-Matko daj mi już spokój! Justin Bieber. Zadowolona? Czy
ja Ciebie też tak zawsze męczyłam, jak wracałaś rano na kacu do domu?! Nie
przypominam sobie. Więc odpuść.
-Co ty powiedziałaś? Justin Bieber?!
-Tak, masz z tym problem?
-Tak mam! Kurwa Kate, upadłaś na głowę?
Przewróciłam oczami i już wiedziałam, że czeka mnie długa
litania, na temat Justina… Od kiedy przyszedł do naszej szkoły, ludzie zaczęli
gadać… Zaczęło się od tego, że Justin nie mieszka z rodzicami i wymyślili że
ich zamordował. Jednak nikt, nigdy nie miał odwagi zapytać go czy to prawda.
Był typem samotnika, przynajmniej jeżeli chodzi o szkołę. Z nikim nie
rozmawiał. I wszyscy, nie wiedzieć czemu, bali się go. Któregoś dnia chłopcy z
mojej klasy zaczęli się z niego śmiać i wyzywać, to Justin podszedł i przyłożył
wszystkim po kolei i zagroził że ich pozabija. Wszyscy uważają go za
kryminalistę, mordercę i chama. Kiedyś niejaka Betty, prawdziwa zdzira z naszej
szkoły, zaczęła z nim flirtować, olał ją na początku, a potem powiedział żeby
się odpieprzyła. Jednakże z tego co mi wiadomo leciał na suczowate dziewczyny.
Steph szczególnie go nie lubiła, ponieważ na pewnej imprezie się pojawił, ale
tylko po to, żeby ją zepsuć, ponieważ wpadł zdenerwowany i pobił byłego jej
chłopaka Roya. Zaraz po tym wyszedł i nie widziano go w szkole przez jakieś 2
tygodnie. Steph była na niego wściekła i znienawidziła go. Bo w końcu pobił jej
chłopaka bez powodu. Więc stwierdziłam, że wysłucham jej. Pogada, pogada i
przestanie.
-Czy ty nie wiesz jakim chłopakiem on jest? Zabija i rani
wszystkich dookoła. Nie waż się z nim zadawać. Pamiętasz co zrobił Royowi?
Chcesz tak skończyć?
-Tak Steph, pamiętam co zrobił, ale mnie nie skrzywdził
przez całą noc. Wręcz przeciwnie… -Gdy zorientowałam się co właśnie
powiedziałam, Steph wypalała we mnie już dziurę swoim spojrzeniem.
-Co ty powiedziałaś? Spędziłaś z nim noc?
-Nie Steph, to nie tak jak myślisz. Nic się nie
wydarzyło. Po prostu zabrał mnie z koncertu i przenocował. Rano dał śniadanie i
był o dziwo miły.
-Kate nie daj się zwieść. On chce cie omotać a potem
zabić. Nie daj mu się…
Przytuliłam roztrzęsioną z nerwów Seph
-Nie martw się o to. Byłam tam raz i nie zamierzam
wracać.
-Och mam nadzieje siostrzyczko. A teraz idź się umyć bo
walisz Justinem…
Zaśmiałam się –No tak bardzo śmieszne. Dobra już idę.
Wychodząc z kuchni, wzięłam jeszcze czekoladę i poszłam
do mojego pokoju. Będąc w łazience, zdjęłam z siebie bluzę Justina i ostatni
raz poczułam ten zniewalający zapach, jego perfum. Wrzuciłam bluzę do kosza na
brudne ubrania i weszłam pod prysznic. Umyłam się, następnie wysuszyłam włosy i
ubrałam się w zwiewną sukienkę . Otworzyłam balkon i włączyłam cicho muzykę.
Położyłam się na łóżku i zaczęłam czytać książkę. Jednak nie bardzo mogłam się
skupić na literkach, bo głowa mi pękała. Była sobota, czyli dzień nic nie
robienia. Nie chciałam robić z siebie strasznej kujonki, więc w soboty nigdy
nie zaglądam do podręczników. Wzięłam z biurka laptopa i usidłam na łóżku.
Otworzyłam czekoladę i wzięłam kawałek. Weszłam na facebooka i zaczęłam
przeglądać zdjęcia i filmiki z wczorajszej imprezy. Gdy zobaczyłam zdjęcie,
takiego chłopaka ode mnie z klasy, który jest oblewany piwem zaczęłam się
śmiać. Przeglądałam dalej. Zobaczyłam zdjęcie, na którym jestem ja. Przeraziłam
się tym widokiem… Siedziałam przy barze i piłam tequile z jakiegoś chłopaka.
Zawsze uważałam to za obleśne, gdy widziałam jak to robią. Polega to na tym że
najpierw skórę na szyi polewa się cytryną, a potem zlizuje to i popija tequilą.
Jednym słowem fu. Ja to zrobiłam, sam ten fakt mnie obrzydzał, a na dodatek nie
znałam tego chłopaka.
-Nie wierze że to zrobiłam…
-Że zrobiłaś co ? – Do pokoju weszła Steph.
-Nic. –zamknęłam szybko laptopa –Coś chciałaś ?
-Tak. Co się stało z twoim telefonem? Alice dzwoniła na
domowy, bo się nie mogła do ciebie dodzwonić..
Spojrzałam na telefon- No tak rozładował się..
-Jasne. No w każdym razie Alice zaraz będzie i skoro ty
będziesz miała gościa, to ja też paru zaprosiłam.
-No spoko. Kto będzie?
-Emmm- Podrapała się po karku- Bruce i paru innych.
-Paru innych? Czyli?
-Oj no nie znasz… W każdym razie, prosiłabym cię, żebyś
mi wiochy nie zrobiła. Więc lepiej w ogóle nie wychodź z pokoju.
Otworzyłam usta żeby jej odpowiedzieć
-Dzięki Kate! –krzyknęła Steph wychodząc z mojego pokoju.
Coś czuję że skoro nie chciała mi powiedzieć kto przyjdzie to nie będzie tylko parę
osób… Wzięłam kolejny kawałek czekolady, podłączyłam telefon pod ładowarkę i
ujrzałam jak drzwi do mojego pokoju się otwierają
-Cześć Kate –Alice przytuliła się ze mną uprzejmie na
powitanie
-Jak żyjesz maleńka ? –Była rozpromieniona
-No nie najgorzej. A ty ? Co robiliście z Zaynem ?
Zaśmiała się –Długa historia.
-Mamy czas- uśmiechnęłam się niepewnie
-No dobrze, skoro tak nalegasz, to ci opowiem. Poszliśmy
do niego i tak wyszło, że nikogo nie było w domu, więc zaczęliśmy się całować i
takie tam
-Takie tam ? Alice czy ty zgłupiałaś do reszty ? Czy wy..
-Nie Kate, nie doszło do seksu, jeżeli to masz na myśli..
W sumie to niestety, bo byliśmy strasznie napaleni. Ale gdy robiło się gorąco,
ktoś wszedł do domu i musiałam się schować i potem tylko się całowaliśmy, bo
stwierdziliśmy że odgłosy mogą źle wpłynąć na jego opinie grzecznego chłopca –
zaczęłyśmy się obie histerycznie śmiać
-Zayn grzeczny chłopiec ? Co ty gadasz ?
-No tak w domu podobno jest przykładnym synem.
-Nie wierze. Ale ej!? Co dalej ? Jak wróciłaś do domu ?
–Byłam ciekawa szczegółów. Alice zawsze miała interesujące życie, nie to co ja.
Uwielbiałam słuchać o jej wpadkach
-No nic po prostu pożegnaliśmy się i wróciłam do domu. A
ty jak się bawiłaś ?
-Emm –Nie chciałam jej mówić o Justinie ale to moja najlepsza
przyjaciółka i wiedziałam, że muszę jej powiedzieć, bo spokoju mi nie da. –Jak
się bawiłam w nocy, to nie pamiętam, ale rano obudziłam się, w nie swoim domu.
-Co? Jak to? –Alice otworzyła szeroko oczy
-No tak, obudziłam się w domu Justina Biebera. W jego łóżku.
Obok niego samego.
Alice otworzyła szeroko buzie. –Nie mówisz serio ?
-Mówię. I wiesz co jeszcze powiem? Jest fajnym
chłopakiem. Pomógł mi wczoraj. Widział w jakim stanie byłam i nie pozwolił mi
tam samej zostać. Zrobił mi rano śniadanie i był naprawdę słodki.
-Ty chyba upadłaś na głowę serio… -zaczęła mnie głaskać
po głowie i się śmiać. –No ja wiem, że jest seksowny, ale żeby z tego powodu
iść z nim do łóżka? Czy może kręcą cie mordercy? -Zaczęła się śmiać. Ja jednak
popatrzyłam na nią z poważną miną i zacisnęłam zęby żeby nie wybuchnąć.
-Nie uprawialiśmy seksu! Cholera Alice! Po prostu u niego
nocowałam.
-Ach jasne.- uśmiechnęła się do mnie i w domu rozległ się
okrzyk powitań i wiele tupoczących stup.
-No nie wierze. –Złapałam się za głowę- Steph sprowadziła
znajomych…
-HuHu kolejna imprezka? –W oku Alice można było dostrzec
błysk
-Oj mam nadzieję że nie.- Wyszłam z pokoju i przeszłam do
salonu
-Cześć wszystkim. –Założyłam ręce
-Cześć –Odezwało się parę osób. Reszta mnie zignorowała.
-Możesz sobie pójść ? –Zapytała z zażenowaniem w głosie
Steph
-Mieszkam tu. Gdzie miałabym iść?
-Do Alice chociażby. Albo zamknij się w pokoju.
-Ej może trochę milej.
-Niech zostanie! Wczoraj nieźle bawiła się z moim bratem.
– Odezwał się jeden chłopak i mrugnął do mnie okiem. Otworzyłam szeroko oczy z
przerażenia. Steph też patrzyła na mnie pytającym wzrokiem
-Nic takiego sobie nie przypominam kolego…
-Nie dziwie się. Po takiej ilości alkoholu też bym nie
pamiętał. – Po tych słowach zrobiłam się czerwona i poszłam z powrotem do
mojego pokoju, w którym czekała na mnie Alice.
-I jak? Imprezka się szykuje?
-Taa , najwyraźniej.
-Zabawimy się znowu?
-Nie mam ochoty. –Nagle do Alice przyszedł sms.
-Och Kate przepraszam cię bardzo, ale muszę lecieć.
-Co? Zostawisz mnie samą?
-Dasz sobie radę. – Ucałowała mnie w policzek i wyszła.
Nie miałam ochoty słuchać odgłosów imprezy i to nie tylko dlatego, że głowa mi
pękała. Wzięłam kurtkę i przeszłam do przedpokoju. Założyłam buty i krzyknęłam
-Steph, zostawiam dom pod twoją opieką. Błagam cie nie
zdemoluj go.
Usłyszałam głośne „Spoko” więc wyszłam. Nie wiedziałam
gdzie mogę iść, więc poszłam do pobliskiej kawiarni. Siadłam w moim ulubionym
miejscu. Czyli w kącie, gdzie nikt mnie nie widział. Zamówiłam Late, włożyłam
słuchawki do uszu i puściłam muzykę. Kelner po paru minutach przyniósł mi kawę.
Upiłam jakąś połowę i podciągnęłam nogi na siedzenie, oparłam głowę i zamknęłam
oczy. Pozwoliłam sobie odpłynąć do dzisiejszego poranka. Ciągle miałam przed
oczami to powalające spojrzenie Justina. Te czekoladowo brązowe oczy, w których
niemalże mogłam dostrzec swoje odbicie. Były dla mnie najpiękniejszym widokiem
na świecie. Nagle usłyszałam śmiech. Bez patrzenia można było go rozpoznać. Był
to śmiech Betty.
-Och popatrzcie dziewczyny kto tutaj siedzi? Nasza
imprezowiczka. Jak tam kochanie główka boli? – Znowu zaczęła się śmiać i szeptać
do swoich 2 koleżaneczek, które ciągle za nią latają. Otworzyłam oczy
-Spierdalaj
Otworzyła szeroko oczy – Co ty powiedziałaś? Ojej
nauczyłaś się wczoraj nowego słowa? Brawo- zaczęła klaskać. Ale ktoś jej
przerwał.
-Nie słyszałaś co powiedziała? Przeliterować ci to? A nie
sory, ty i tak pewnie nie zrozumiesz. Więc przetłumaczę ci to, na prostszy
język, który może zrozumiesz. Idź sobie stąd, bo inaczej ci wpierdolę. –Gdy te
idiotki się rozeszły, podeszła do mnie jakaś dziewczyna, którą pierwszy raz na
oczy widziałam.
-Cześć jestem Jes
W tym rozdziale jest ukazana tylko perspektywa Kate. Jak myślicie kim jest Jes? Czy to ta sama dziewczyna, która nazwała Justina potworem? może...
ciekawe co będzie dalej :) rozdział mi się bardzo spodobał :)
OdpowiedzUsuńHej to bardzo dobrze że się podoba <3
UsuńSuper!Nie patrz na komcie po prostu pisz!
OdpowiedzUsuńTak właśnie robię :*
Usuń