~Justin~
Zauważyłem przerażenie w jej oczach.
-Spokojnie nie miałem na myśli tego, co by ci się nie
spodobało- cmoknąłem ją w policzek. Kate szybko uśmiechnęła się do mnie- Chodziło
mi o to że będziesz robiła wszystko, co sobie zażyczę, do końca dnia.
-Ha dobra. Ale jeżeli to JA wygram. Ty będziesz mój do końca
dnia!
-Zgoda. –zacząłem biec , nie mogłem zaprzepaścić takiej
okazji, ale po chwili usłyszałem plusk i zobaczyłem jak Kate upadła. Podbiegłem
szybko do niej
-Nic ci się nie stało?- Zapytałem zmartwiony. Ona jednak nic
nie powiedziała, ale pokiwała głową na nie. Podałem jej rękę, ona ją złapała i
pociągnęła tak mocno że teraz to ja leżałem w wodzie, a ona biegła do brzegu.
Jak tak drobna istota jak ona, może mieć tyle siły? Dobiegła do brzegu.
-Wygrałaam! Taak ! JA wygrałam!- Krzyczała i zaczęła
zabawnie tańczyć. Cicho się zaśmiałem.
-No to przystojniaku mam dla ciebie pierwsze zadanie.
Zatańcz ze mną!- Zerknąłem na nią. Podszedłem blisko i złapałem ją za biodra
przyciągając tak blisko że nasze ciała się stykały.
-Co ty robisz?
-Chciałaś żebym z Tobą zatańczył czyż nie?- Nie
odpowiedziała lecz uśmiechnęła się i owinęła ręce wokół mojej szyi. Zacząłem
poruszać, zarówno moimi, jak i jej biodrami w określonym rytmie. Nasze ciała
poruszały się w prawo, potem w lewo, powoli. Mogło się wydawać, że tańczymy do
jednej muzyki, która od zawsze brzmi nam w głowach. Przez cały czas, gdy
tańczyliśmy, tonęliśmy w swoich oczach. Uwielbiam te chwile kiedy nasze oczy
się spotykają. Godzinami mógłbym tak w nie patrzeć, bez słów. Taka błahostka, a
jednak znaczy więcej niż tysiąc słów. Chciałbym żeby ten dzień nigdy się nie
skończył. Był doskonały. Po paru minutach tańczenia, Kate oderwała się ode mnie
-Która godzina?
Podszedłem do naszych ubrań i wyjąłem z kieszeni spodni
telefon.
-18.30
-Achh czas wracać do domu.
-Dobrze jak sobie życzysz.
-Hej, hej ale oboje jedziemy do mnie. Nie myśl sobie, że
zrezygnuję z okazji pomęczenia cię do końca dnia- Mrugnęła.
-Tak jest! – zasalutowałem i zaczęliśmy się oboje śmiać.
Kate ma tak słodki śmiech jak małe dziecko. Aż się chce tulić. Zdjęła mokrą
bluzkę. Na jej ciele były widoczne krople wody, w których odbijały się
promienie słoneczne. Wyglądała cudownie. Idealna figura. Szczupła, długie nogi,
długie blond włosy, lekko wystające obojczyki i twarz… Była uśmiechnięta,
promieniała szczęściem. Dawno nie widziałem tak szczęśliwego człowieka. Ja sam
dawno nie czułem się tak dobrze, jak w tej chwili. Przyglądałem się Kate przez
dłuższą chwilę.
-Co mi się tak przyglądasz? Nigdy nie widziałeś dziewczyny,
jak się przebiera?
-Widziałem. Ale nigdy takiej jak ty. Mówił ci już ktoś że
jesteś piękna?
-Nie. Dziękuję.- zaczerwieniła się i założyła szorty.
Chwyciła moją koszulkę i założyła na siebie.
-No a ja w co się ubiorę?
-Tobie bardziej pasuje jechać bez koszulki, niż mi.-zaśmiała
się
-Ach ja jednak bym wolał gdybyś ty jechała bez koszulki-
mrugnąłem
-Nie marudź tylko się ubieraj- Zrobiłem tak jak powiedziała.
Założyłem spodnie i buty. Złapałem ją za rękę i poszliśmy do samochodu.
~Kate~
Kiedy dojechaliśmy wyjęłam kluczyki z torebki i włożyłam do
zamka w drzwiach. Gdy usłyszałam krzyk Steph. Wołała o pomoc. Zamurowało mnie.
Nie mogłam się ruszyć. Wiedziałam że coś jej się dzieje, ale zaczęłam się
trząść i mnie sparaliżowało. Justin to dostrzegł i otworzył szybko drzwi.
Wbiegłam natychmiast do salonu i zobaczyłam rozebraną i pobitą Steph, która
leży na kanapie, a nad nią klęczy jakiś chłopak i rozpina rozporek.
-Zostaw ją ty popierdolony skurwielu!
Spojrzał w moją stronę.
-Ach słodka, zaczekaj skończę z nią i może zabawię się z
tobą.
Na te jego słowa zrobiło mi się niedobrze. Wszedł Justin do
pokoju i od razu rzucił się na niego. Zrzucił go z Steph i zaczął kopać w
krocze. Ja natychmiast podbiegłam do niej. Okryłam jej nagie ciało kocem i
przytuliłam, zatykając jej uszy, żeby nie słyszała co się tutaj odbywa. Ona
zamknęła oczy i łzy spływały jej po policzkach. Justin po wielokrotnym skopaniu
chłopaka krzyknął do niego
-Nigdy więcej się nie zbliżysz do Kate ani do jej siostry!
Jasne?
Chłopak nie odpowiedział ale zwijał się z bólu. Justin nie
usłyszawszy odpowiedzi kopał go dalej.
-Czekam na odpowiedź skurwielu!- krzyknął ale chłopak dalej
nic nie mówił
-Wstawaj!- chłopak tylko na niego popatrzył- Wstawaj kurwa!-
owy chłopak był bezsilny i nie dał rady wstać o własnych siłach. Justin go
podniósł i wymierzył 3 mocne ciosy w twarz. Z jego nosa jak i brwi zaczęła
lecieć krew. Chłopak już prawie płakał z bólu. Justin Nie słysząc dalej
odpowiedzi, wyrzucił go dosłownie przez drzwi na dwór. Zostawiłam Steph i
pobiegłam za nim. Bałam się że Justin w tym stanie może go nawet zabić, a nie
chcę żeby miał teraz problemy z policją… i poszedł siedzieć za morderstwo. Wyjrzałam
przez drzwi a Justin kucał przy chłopaku.
-Miałeś mi coś chyba powiedzieć?!
-Pierdol się.- Chłopak chyba nie był świadomy, tego co
Justin może z nim zrobić. Zaczął go znowu kopać. Zdołał kopnąć ze 3 razy w
krocze i 2 a brzuch. Chłopak zaczął coś bełkotać.
-No, co mówiłeś? –Znowu koło niego kucnął i złapał go za
włosy ,tak żeby podnieść jego twarz.
-M..mm..mówiłem że n..ni…nigdy w..więcej
-Nigdy więcej co?!
-N..nigdy wi…więcej się d..do nich n..nie zbliżę- chłopak
ledwo mówił
-To chciałem usłyszeć!- Justin wstał i zamachnął się, żeby
jeszcze raz go kopnąć
-Justin dość!- krzyknęłam, a Justin się odwrócił w moją
stronę.
-Wiesz dobrze że zasłużył na wykastrowanie!
-Tak, ale wiem też, że go tak skopałeś, niczym kastracja!
Justin odwrócił się do niego i popatrzył z pogardą
-Masz szczęście że mnie zatrzymała bo inaczej bym..
-Justin już dość!- przerwałam mu i złapałam go za rękę- Potrzebuję
cie teraz bardziej niż kiedykolwiek.
Spojrzał na mnie z spokojniejszym wyrazem twarzy ale ja
dobrze wiedziałam że tak naprawdę w środku cały kipiał. Weszliśmy z powrotem do
domu ,zostawiając tego chłopaka obolałego i krwawiącego ,na trawniku przed
domem. Podeszłam szybko do Steph. Jej pozycja się nie zmieniła. Siedziała
skulona w kącie kanapy . Była okryta kocem, ale teraz nie płakała ,a patrzyła
się w jedno miejsce gdzieś na ścianie.
-Kochanie już po wszystkim… Jego już tu nie ma.
Nie odzywała się. Moje serce pękało nie wiedziałam jak jej pomóc.
Justin kucnął przy niej
-Do niczego nie doszło, prawda?- Zapytał zmartwiony. Steph
przycisnęła koc mocniej do swojego ciała i popatrzyła na Justina
-Nie. –W duchu odetchnęłam. Po Justinie widziałam, że tak
samo zareagował.
-Dobrze Steph chodź ze mną na górę. –Złapałam ją pod ramie ,a
do Justina szepnęłam
-Zrób jej kakao, zaraz do ciebie przyjdę
Pokiwał głową i poszedł do kuchni. Ja natomiast
zaprowadziłam Steph po schodach, na górę, wzięłam jej spodnie dresowe i top.
Zabrałam ją do łazienki. Ubrania położyłam na grzejniku
-Kochanie zmyj z siebie brudy dzisiejszego dnia. Zrobi ci
się od razu lepiej, a ja za chwilkę do ciebie przyjdę.
Nie odpowiedziała mi. Zeszłam na dół do Justina
-Dziękuję.
Odwrócił się
-Za co?
-Za to że byłeś ze mną, że otworzyłeś drzwi wtedy kiedy ja
jak głupia stałam i nie mogłam się ruszyć, że zrobiłeś z tym chłopakiem co
zrobiłeś, że mi pomogłeś…
-Przestań. Nie masz za co dziękować naprawdę.
-Mam Justin. Właśnie o to chodzi że mam! Gdyby nie ty, nie
chce myśleć co by się mogło stać. Sparaliżowało mnie. Rozumiesz? Nie wiedziałam
co mam zrobić… Wiedziałam ze potrzebuje pomocy i nie mogłam się ruszyć z
miejsca. Otworzyłeś te drzwi, w niemalże
ostatnim momencie. Parę chwil później on by ją..
-Przestań o tym myśleć Kate!- przerwał mi i zaczął do mnie
podchodzić. Ja osunęłam się na ziemie i zaczęłam płakać.
-Nie potrafiłabym jej obronić. Rodzice nie powinni jej
zostawiać pod moją opieką. On mógł ją skrzywdzić… Ja bym jej nie obroniła… Nie
jestem wystarczająco dobrą siostrą…- powtarzałam to jeszcze parę razy. Justin
usiadł obok mnie i mocno przytulił.
- Przestań tak mówić słyszysz?- złapał moją twarz w dłonie i
podniósł tak że patrzyliśmy sobie w oczy.
-Jesteś najlepszą siostrą na świecie! Rozumiesz? Założę się ,że
wiele osób by podobnie zareagowało. A ty jesteś dziewczyną, przecież byś się na
niego nie rzuciła… Ale kochasz ją. I dbasz o nią. Przestraszyłyście się obie.
Powinnyście teraz odpocząć. Zarówno ona,
jak i ty.
Pokiwałam głową. Justin chciał wstać ale złapałam go za rękę
-Zostań z nami dzisiaj na noc. Proszę.- spojrzałam na niego
zapłakanymi oczami
-Dobrze kochanie, ale nie płacz już. Otarł mi łzy i podszedł
do kuchenki żeby dokończyć przygotowywanie kakaa.
-Wracam do Steph. Jak skończysz przynieś kakao do jej pokoju…
Pierwsze drzwi po lewej.
-Dobrze.
Poszłam na górę.
Wyczuwacie ten dreszczyk emocji? Na pytania: kim był ten chłopak? jak się znalazł w ich domu? czy żyje? odpowiedzi pojawią się w następnym rozdziale :) Mam nadzieję że fajnie się czytało.
kocham kocham ten blog <3<3<3<3
OdpowiedzUsuń<3
Usuńkiedy następny rozdział :*
OdpowiedzUsuńNajprawdopodobniej jutro :)
Usuńto tłumaczenie czy sama piszesz ?
OdpowiedzUsuńSama piszę.
Usuńawww! nie mogę się doczekać następnego rozdziału
OdpowiedzUsuńjejku ! nie spodziewałam sie tego
OdpowiedzUsuńNo widzisz :*
Usuńuwielbiam opiekuńczego Justina :)
OdpowiedzUsuńJa też. Słodki jest <3
Usuńa tutaj nie dodawałaś określnik a czasu !! grrrrr. i co ? i jak ja mam sie połapać:O pierdole nie czytam ! hahahah żarcik ! pis ju jołłł
OdpowiedzUsuńEmmm... Nie trudno się połapać który to dzień. I nikt ci nie każe czytać :*
UsuńPacia! wymiataczu ty nasz !!!
OdpowiedzUsuńHahaha tak ?
Usuńopiekuńczy Justin <3
OdpowiedzUsuńEhe to słodkie <3
Usuń