sobota, 22 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 8



~Justin~

Zauważyłem przerażenie w jej oczach.
-Spokojnie nie miałem na myśli tego, co by ci się nie spodobało- cmoknąłem ją w policzek. Kate szybko uśmiechnęła się do mnie- Chodziło mi o to że będziesz robiła wszystko, co sobie zażyczę, do końca dnia.
-Ha dobra. Ale jeżeli to JA wygram. Ty będziesz mój do końca dnia!
-Zgoda. –zacząłem biec , nie mogłem zaprzepaścić takiej okazji, ale po chwili usłyszałem plusk i zobaczyłem jak Kate upadła. Podbiegłem szybko do niej
-Nic ci się nie stało?- Zapytałem zmartwiony. Ona jednak nic nie powiedziała, ale pokiwała głową na nie. Podałem jej rękę, ona ją złapała i pociągnęła tak mocno że teraz to ja leżałem w wodzie, a ona biegła do brzegu. Jak tak drobna istota jak ona, może mieć tyle siły? Dobiegła do brzegu.
-Wygrałaam! Taak ! JA wygrałam!- Krzyczała i zaczęła zabawnie tańczyć. Cicho się zaśmiałem.
-No to przystojniaku mam dla ciebie pierwsze zadanie. Zatańcz ze mną!- Zerknąłem na nią. Podszedłem blisko i złapałem ją za biodra przyciągając tak blisko że nasze ciała się stykały.
-Co ty robisz?
-Chciałaś żebym z Tobą zatańczył czyż nie?- Nie odpowiedziała lecz uśmiechnęła się i owinęła ręce wokół mojej szyi. Zacząłem poruszać, zarówno moimi, jak i jej biodrami w określonym rytmie. Nasze ciała poruszały się w prawo, potem w lewo, powoli. Mogło się wydawać, że tańczymy do jednej muzyki, która od zawsze brzmi nam w głowach. Przez cały czas, gdy tańczyliśmy, tonęliśmy w swoich oczach. Uwielbiam te chwile kiedy nasze oczy się spotykają. Godzinami mógłbym tak w nie patrzeć, bez słów. Taka błahostka, a jednak znaczy więcej niż tysiąc słów. Chciałbym żeby ten dzień nigdy się nie skończył. Był doskonały. Po paru minutach tańczenia, Kate oderwała się ode mnie
-Która godzina?
Podszedłem do naszych ubrań i wyjąłem z kieszeni spodni telefon.
-18.30
-Achh czas wracać do domu.
-Dobrze jak sobie życzysz.
-Hej, hej ale oboje jedziemy do mnie. Nie myśl sobie, że zrezygnuję z okazji pomęczenia cię do końca dnia- Mrugnęła.
-Tak jest! – zasalutowałem i zaczęliśmy się oboje śmiać. Kate ma tak słodki śmiech jak małe dziecko. Aż się chce tulić. Zdjęła mokrą bluzkę. Na jej ciele były widoczne krople wody, w których odbijały się promienie słoneczne. Wyglądała cudownie. Idealna figura. Szczupła, długie nogi, długie blond włosy, lekko wystające obojczyki i twarz… Była uśmiechnięta, promieniała szczęściem. Dawno nie widziałem tak szczęśliwego człowieka. Ja sam dawno nie czułem się tak dobrze, jak w tej chwili. Przyglądałem się Kate przez dłuższą chwilę.
-Co mi się tak przyglądasz? Nigdy nie widziałeś dziewczyny, jak się przebiera?
-Widziałem. Ale nigdy takiej jak ty. Mówił ci już ktoś że jesteś piękna?
-Nie. Dziękuję.- zaczerwieniła się i założyła szorty. Chwyciła moją koszulkę i założyła na siebie.
-No a ja w co się ubiorę?
-Tobie bardziej pasuje jechać bez koszulki, niż mi.-zaśmiała się
-Ach ja jednak bym wolał gdybyś ty jechała bez koszulki- mrugnąłem
-Nie marudź tylko się ubieraj- Zrobiłem tak jak powiedziała. Założyłem spodnie i buty. Złapałem ją za rękę i poszliśmy do samochodu.

~Kate~

Kiedy dojechaliśmy wyjęłam kluczyki z torebki i włożyłam do zamka w drzwiach. Gdy usłyszałam krzyk Steph. Wołała o pomoc. Zamurowało mnie. Nie mogłam się ruszyć. Wiedziałam że coś jej się dzieje, ale zaczęłam się trząść i mnie sparaliżowało. Justin to dostrzegł i otworzył szybko drzwi. Wbiegłam natychmiast do salonu i zobaczyłam rozebraną i pobitą Steph, która leży na kanapie, a nad nią klęczy jakiś chłopak i rozpina rozporek.
-Zostaw ją ty popierdolony skurwielu!
Spojrzał w moją stronę.
-Ach słodka, zaczekaj skończę z nią i może zabawię się z tobą.
Na te jego słowa zrobiło mi się niedobrze. Wszedł Justin do pokoju i od razu rzucił się na niego. Zrzucił go z Steph i zaczął kopać w krocze. Ja natychmiast podbiegłam do niej. Okryłam jej nagie ciało kocem i przytuliłam, zatykając jej uszy, żeby nie słyszała co się tutaj odbywa. Ona zamknęła oczy i łzy spływały jej po policzkach. Justin po wielokrotnym skopaniu chłopaka krzyknął do niego
-Nigdy więcej się nie zbliżysz do Kate ani do jej siostry! Jasne?
Chłopak nie odpowiedział ale zwijał się z bólu. Justin nie usłyszawszy odpowiedzi kopał go dalej.
-Czekam na odpowiedź skurwielu!- krzyknął ale chłopak dalej nic nie mówił
-Wstawaj!- chłopak tylko na niego popatrzył- Wstawaj kurwa!- owy chłopak był bezsilny i nie dał rady wstać o własnych siłach. Justin go podniósł i wymierzył 3 mocne ciosy w twarz. Z jego nosa jak i brwi zaczęła lecieć krew. Chłopak już prawie płakał z bólu. Justin Nie słysząc dalej odpowiedzi, wyrzucił go dosłownie przez drzwi na dwór. Zostawiłam Steph i pobiegłam za nim. Bałam się że Justin w tym stanie może go nawet zabić, a nie chcę żeby miał teraz problemy z policją… i poszedł siedzieć za morderstwo. Wyjrzałam przez drzwi a Justin kucał przy chłopaku.
-Miałeś mi coś chyba powiedzieć?!
-Pierdol się.- Chłopak chyba nie był świadomy, tego co Justin może z nim zrobić. Zaczął go znowu kopać. Zdołał kopnąć ze 3 razy w krocze i 2 a brzuch. Chłopak zaczął coś bełkotać.
-No, co mówiłeś? –Znowu koło niego kucnął i złapał go za włosy ,tak żeby podnieść jego twarz.
-M..mm..mówiłem że n..ni…nigdy w..więcej
-Nigdy więcej co?!
-N..nigdy wi…więcej się d..do nich n..nie zbliżę- chłopak ledwo mówił
-To chciałem usłyszeć!- Justin wstał i zamachnął się, żeby jeszcze raz go kopnąć
-Justin dość!- krzyknęłam, a Justin się odwrócił w moją stronę.
-Wiesz dobrze że zasłużył na wykastrowanie!
-Tak, ale wiem też, że go tak skopałeś, niczym kastracja!
Justin odwrócił się do niego i popatrzył z pogardą
-Masz szczęście że mnie zatrzymała bo inaczej bym..
-Justin już dość!- przerwałam mu i złapałam go za rękę- Potrzebuję cie teraz bardziej niż kiedykolwiek.
Spojrzał na mnie z spokojniejszym wyrazem twarzy ale ja dobrze wiedziałam że tak naprawdę w środku cały kipiał. Weszliśmy z powrotem do domu ,zostawiając tego chłopaka obolałego i krwawiącego ,na trawniku przed domem. Podeszłam szybko do Steph. Jej pozycja się nie zmieniła. Siedziała skulona w kącie kanapy . Była okryta kocem, ale teraz nie płakała ,a patrzyła się w jedno miejsce gdzieś na ścianie.
-Kochanie już po wszystkim… Jego już tu nie ma.
Nie odzywała się. Moje serce pękało nie wiedziałam jak jej pomóc. Justin kucnął przy niej
-Do niczego nie doszło, prawda?- Zapytał zmartwiony. Steph przycisnęła koc mocniej do swojego ciała i popatrzyła na Justina
-Nie. –W duchu odetchnęłam. Po Justinie widziałam, że tak samo zareagował.
-Dobrze Steph chodź ze mną na górę. –Złapałam ją pod ramie ,a do Justina szepnęłam
-Zrób jej kakao, zaraz do ciebie przyjdę
Pokiwał głową i poszedł do kuchni. Ja natomiast zaprowadziłam Steph po schodach, na górę, wzięłam jej spodnie dresowe i top. Zabrałam ją do łazienki. Ubrania położyłam na grzejniku
-Kochanie zmyj z siebie brudy dzisiejszego dnia. Zrobi ci się od razu lepiej, a ja za chwilkę do ciebie przyjdę.
Nie odpowiedziała mi. Zeszłam na dół do Justina
-Dziękuję.
Odwrócił się
-Za co?
-Za to że byłeś ze mną, że otworzyłeś drzwi wtedy kiedy ja jak głupia stałam i nie mogłam się ruszyć, że zrobiłeś z tym chłopakiem co zrobiłeś, że mi pomogłeś…
-Przestań. Nie masz za co dziękować naprawdę.
-Mam Justin. Właśnie o to chodzi że mam! Gdyby nie ty, nie chce myśleć co by się mogło stać. Sparaliżowało mnie. Rozumiesz? Nie wiedziałam co mam zrobić… Wiedziałam ze potrzebuje pomocy i nie mogłam się ruszyć z miejsca.  Otworzyłeś te drzwi, w niemalże ostatnim momencie. Parę chwil później on by ją..
-Przestań o tym myśleć Kate!- przerwał mi i zaczął do mnie podchodzić. Ja osunęłam się na ziemie i zaczęłam płakać.
-Nie potrafiłabym jej obronić. Rodzice nie powinni jej zostawiać pod moją opieką. On mógł ją skrzywdzić… Ja bym jej nie obroniła… Nie jestem wystarczająco dobrą siostrą…- powtarzałam to jeszcze parę razy. Justin usiadł obok mnie i mocno przytulił.
- Przestań tak mówić słyszysz?- złapał moją twarz w dłonie i podniósł tak że patrzyliśmy sobie w oczy.
-Jesteś najlepszą siostrą na świecie! Rozumiesz? Założę się ,że wiele osób by podobnie zareagowało. A ty jesteś dziewczyną, przecież byś się na niego nie rzuciła… Ale kochasz ją. I dbasz o nią. Przestraszyłyście się obie. Powinnyście teraz odpocząć.  Zarówno ona, jak i ty.
Pokiwałam głową. Justin chciał wstać ale złapałam go za rękę
-Zostań z nami dzisiaj na noc. Proszę.- spojrzałam na niego zapłakanymi oczami
-Dobrze kochanie, ale nie płacz już. Otarł mi łzy i podszedł do kuchenki żeby dokończyć przygotowywanie kakaa.
-Wracam do Steph. Jak skończysz przynieś kakao do jej pokoju… Pierwsze drzwi po lewej.
-Dobrze.
Poszłam na górę.


Wyczuwacie ten dreszczyk emocji?  Na pytania: kim był ten chłopak? jak się znalazł w ich domu? czy żyje? odpowiedzi pojawią się w następnym rozdziale :) Mam nadzieję że fajnie się czytało. 

17 komentarzy:

  1. kocham kocham ten blog <3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  2. kiedy następny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  3. to tłumaczenie czy sama piszesz ?

    OdpowiedzUsuń
  4. awww! nie mogę się doczekać następnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  5. jejku ! nie spodziewałam sie tego

    OdpowiedzUsuń
  6. uwielbiam opiekuńczego Justina :)

    OdpowiedzUsuń
  7. a tutaj nie dodawałaś określnik a czasu !! grrrrr. i co ? i jak ja mam sie połapać:O pierdole nie czytam ! hahahah żarcik ! pis ju jołłł

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emmm... Nie trudno się połapać który to dzień. I nikt ci nie każe czytać :*

      Usuń
  8. Pacia! wymiataczu ty nasz !!!

    OdpowiedzUsuń
  9. opiekuńczy Justin <3

    OdpowiedzUsuń