poniedziałek, 24 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 9

~Kate~

Weszłam na górę, do pokoju Steph. Ona leżała skulona na łóżku, śpiąc. Przykryłam ją kocem i zasłoniłam rolety w oknie. Zapaliłam jej lampkę i gdy chciałam już wychodzić, przyszedł Justin z kakaem.
-Śpi? -zapytał niepewnie wchodząc do jej pokoju.
-Tak ale daj to kakao.- wzięłam je od niego i postawiłam na szafce nocnej, która stała obok łóżka. Ucałowałam Steph w czoło i wyszłam delikatnie zamykając drzwi, żeby jej nie obudzić. Justin złapał mnie za rękę.
-No to gdzie jest twój pokój?
-Tutaj.- pokazałam ręką na drzwi, znajdujące się niemalże naprzeciwko pokoju Seph.
-Oh, więc tutaj spędzimy resztę nocy?-uniósł brwi
-Jeżeli chcesz spać na podłodze, to pewnie tak.- zażartowałam z trudem powstrzymując śmiech
-Jak to? Kochanie ja ci pozwoliłem spać w moim łóżku. Zresztą sama poprosiłaś mnie żebym został na noc. To teraz powinienem mieć wygodne miejsce do spania.
-Kanapa jest bardzo wygodna.- kąciki moich ust już się unosiły w górę. Justin przyciągnął mnie blisko do siebie.
-Boję się sam spać.- zrobił minę jak by chciał się zasmucić, ale jednak nie umiał. Ja w tamtej chwili nie wytrzymałam i zachichotałam, ale cicho żeby nie obudzić śpiącej Steph za drzwiami. Złapałam Justina za rękę i zaciągnęłam do mojego pokoju nic nie mówiąc. Justin usiadł na łóżku i się zaczął rozglądać. Ja natomiast podeszłam do szafy i wyjęłam czystą koszulkę i bawełniane szorty.
-Zaraz wracam.- Zasygnalizowałam Justinowi, gdy wchodziłam do łazienki z czystymi ubraniami. Przebrałam się rzucając poprzednie do kosza na brudne ubrania. Gdy wyszłam z łazienki, Justin stał przy mojej komodzie i trzymał w ręce zdjęcie. Podeszłam do niego i zerknęłam na zdjęcie. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-To twoi rodzice?- Zapytał ciągle trzymając w rękach zdjęcie.
-Tak.-A to zakładam że ty z siostrą?- uśmiechnął się na widok malutkich mnie i Steph.
-Tak to my... Jeszcze wtedy byliśmy wszyscy razem.
-Jak to? Ktoś z twoich rodziców nie żyje? -Zerknął na mnie przejęty
-Nie. Gorzej...
-Jak to? To da się gorzej? Rozwiedli się?
-Nie też nie...- wypuściłam ciężko powietrze z płuc- To zdjęcie było robione podczas pierwszych i ostatnich wakacji spędzanych razem.- Justin złapał mnie za rękę i usiedliśmy na łóżku. Słuchał mnie zainteresowany tym co mam do powiedzenia.
-To było zaraz po narodzinach Steph. Rodzice jeszcze wtedy się kochali. Teraz ich relacje polegają tylko na rozmowach o pracy. Nie śpią razem, w domu prawie nie rozmawiają. Gdy miałam 4 lata pochłonęła ich praca. Ciągłe wyjazdy. I jedyne co się liczyło to pieniądze. Wyjeżdżali w różne delegacje i zostawiali nas najpierw z babcią, ale ona zachorowała na raka i nie mogła się nami opiekować więc zajmowała się nami ciocia Rose. Moja mama nawet raz nie zajrzała do szpitala do babci. Wysyłała jej kwiaty i pieniądze. Myślała, że wszystko da się załatwić pieniędzmi... Ojciec z nami w ogóle nie rozmawia. Jedynie krzyczy jak przyniesiemy gorszą ocenę ze szkoły.
-To dlatego teraz tak się dużo uczysz?
-Nie... To znaczy trochę też...Wiesz, jak człowiek nie ma znajomych i siedzi całymi dniami w domu, to nawet nauka wydaje się ciekawszym zajęciem, od siedzenia i oglądania ciągle jednych i tych samych seriali... Ojciec po awanturze w której tylko on mówił, bo nam nie dał się nawet wytłumaczyć, mówił ze nauka jest najważniejsza, bo z dobrze zdaną maturą i studiami dostaniemy się do dobrej pracy. Bo w końcu będziemy musiały jakoś utrzymać rodzinę... Po tej stałej gadce, wysyłał nas do pokoi do nauki. Po paru minutach, zawsze przychodziła mama, chcąc nas przeprosić za ojca. Jednak nie umiała tego zrobić, więc mówiła tylko że ojciec ma gorszy dzień i zostawiała nam 500 zł na biurku. Stara się być kochaną matką. Przynajmniej ona. Jeżeli tylko była w domu wstawała rano i robiła nam śniadania. To była chyba jedyna chwila kiedy mogłyśmy porozmawiać. Jednak nie pytała o nas a raczej opowiadała o swojej pracy. Jedyne o co pytała to jak w szkole. Jak by się jej teraz zapytać o nas, to jedyne co by wiedziała, to jak się nazywamy. Nie zna ani naszych zwyczajów, ani hobby. Nie wie czy mamy znajomych i co robimy w wolnym czasie. -łza zakręciła się z moim oku, a Justin widząc to przytulił mnie
-Nie musisz o tym opowiadać, jeżeli nie chcesz...
-Nie... To już dla mnie norma. Po prostu czasami nie mogę tego znieść, że jestem tak samotna... Mam tylko siostrę no i Alice.
-Teraz masz również mnie.- otarł moje łzy.
-Dziękuję. Ale uwierz mi to naprawdę ciężkie. Mieć rodziców ale to tylko nazwa. Tak naprawdę nie są rodzicami. Najchętniej wymieniłabym ich na takich którzy pracują w sklepie na kasie czy gdziekolwiek indziej ale takich którzy by nas kochali i przejmowali się nami. Takim kimś w naszej rodzinie jest ciocia Rose. Ona jest naprawdę wspaniałą kobietą. Zawsze u nas pomieszkiwała, gdy tylko rodzice wyjeżdżali. Teraz po raz pierwszy, mama zostawiła nas same. A ja oczywiście na 2 dniu zawaliłam wszystko...
-Kate! Przestań się obwiniać.
-Ale...- przerwał mi
-Kate... Jedyne co zrobiłaś źle to to że przeszkodziłaś mi w skończeniu z nim..
-Ale co byś zrobił więcej? Co, zabiłbyś go?
-Powinienem...
-Nie byłbyś zdolny do czegoś takiego...- przemilczał. Nagle ktoś zapukał i lekko uchylił drzwi. Była to Steph
-Nie przeszkadzam?- zapytała cichutkim głosem.
-Nie kochanie oczywiście że nie. wchodź.
Weszła i siadła na łóżku obok nas. Nastała cisza.
-Emm Justin?- Steph zaczęła
-Tak?
-Dziękuję za kakao.- uśmiechnęła się nieśmiele
-Nie ma za co.- Justin odwzajemnił uśmiech. Znowu było parę chwil ciszy... Aż Steph znowu zaczęła mówić
-Justin?
-Tak Steph?
-Przepraszam...
-Za co?- Zapytał zdziwiony
-Pamiętasz tą sytuację w szkole, gdy Chłopcy się z ciebie śmieli?
-Emm, wiele było takich sytuacji.- Po Steph widać było że czuje się niezręcznie
-No tak, ale pod czas jednej z tych sytuacji, rzuciłeś się na chłopaków... Bo wyszły słowa, że zabiłeś swoich rodziców...
Justin skrzywił się- Tak, no pamiętam...
-To ja powiedziałam...- Moje usta szeroko się otworzyły. Jak ona mogła coś takiego powiedzieć i to jeszcze przy nim? I Steph przeprasza? To serio rzadki widok...
-Dobra nie ma sprawy...- Justin rzucił od niechcenia
-Ale Justin ja naprawdę przepraszam. Nie znałam cie. Nie powinnam tak powiedzieć!
-Dobra już daj spokój.
-Ale tak nie powinno być. Ja cię wyzywałam i takie tam, a ty mnie dzisiaj uratowałeś...
-Dobra Steph koniec! Wybaczam ci, jasne? Puszczam tamto wydarzenie w niepamięć.
-Dziękuję ci- przytuliła go lekko- I za to że mi wybaczasz i że mnie uratowałeś i..
przerwał jej śmiejąc się.- Spokojnie Steph. Wiem.
uśmiechnęła się.
-Steph?- zapytałam nie do końca przekonana czy powinnam
-Tak?
-Jak ten chłopak się tu znalazł?- Steph trochę posmutniała. Widziałam po jej minie, że trudno jej o tym mówić, ale w końcu zaczęła
-Emm wybrałam się na imprezę. Ledwo przyszłam, a Bruce z Liamem zaczęli się bić. Zaczęłam na nich krzyczeć..
-Chwila, chwila... Liam?
-Tak, chłopak Betty.
-To ona ma chłopaka?- Justin zapytał zszokowany
-Tak. Jest starszy od niej o 2 lata i są w otwartym związku.- Steph odpowiedziała na pytanie Justina
-Czyli?
-Chodzi ci o otwarty związek?
-Tak.
-No więc to polega na tym że niby są razem, ale pozwalają sobie na skoki w bok.
Justin złapał się za głowę- Przecież to nie ma sensu?!
-Im to powiedz.
-Idioci.
Steph się lekko uśmiechnęła
-No mów dalej- Justin powiedział ciekawy jak to się dalej potoczyło
-Okej, więc gdy krzyki nie pomogły, rzuciłam się na nich i z małą pomocą kolegów Bruca odciągnęliśmy ich od siebie. Bruce strasznie się zdenerwował i się trochę pokłóciliśmy, a że Liam krwawił wzięłam go do domu i opatrzyłam. Nie znałam go i szczerze, pierwszy raz wtedy widziałam. Wydawał się być okej. Gdy chciałam, już wychodzić z domu, on mi nie pozwolił. Powiedział, że woli zostać w domu niż tam wracać. Ja jednak chciałam wracać, ponieważ zostawiłam tam Lise i Jes.
-To Jes była z tobą?- Zapytałam całkiem zaszokowana tym faktem
-Tak. Chciała poznać więcej ludzi, więc ją wzięłam. Ale pomijając ten fakt, Liam uderzył mnie w twarz, gdy się mu sprzeciwiłam i zaczął się nade mną znęcać. Rzucił na kanapę, a gdy tylko chciałam się wyrwać, czy krzyknęłam, bił mnie. Za każdym razem mocniej.- Gdy Steph opowiadała o tej sytuacji Justin był cały napięty. Po każdym jej słowie, jego złość rosła. Żyły na jego szyi zaczęły pulsować.
-I gdy chciał już przejść do... No wiecie.. to Kate weszła i potem jedyne co pamiętam, to jak Justin go ze mnie zrzucił...
Objęłam Steph.- Kochanie...
-Już ja go dorwę...- Justin musiał dodać oczywiście coś od siebie
-Justin...- zaczęłam ale mi przerwał
-Nie. Naprawdę ten skurwiel zasługuje na więcej krzywdy...
-Steph, a dzwoniłaś do Bruca?
-Nie... Po co?
-Może byście się pogodzili? Myślę, że dobrze by ci zrobiło, gdybyś go miała teraz obok siebie.
-Masz rację... Więc idę zadzwonić.- Wyszła z pokoju, a Justin zaczął
-Normalnie jaja mu uciąć... Albo patyka w tyłek wsadzić. Zbok jeden... Jak go tylko spotkam to już ja mu...
nie dokończył, ponieważ złapałam go za koszulkę i mocno przyciągnęłam do siebie. Pocałowałam go. Gdy się odrywałam od pocałunku, lekko przygryzłam jego dolną wargę.
-Co to..
-Chciałam cię uciszyć i jak widać udało się...
Justin się szeroko uśmiechnął
-Chcę więcej.- zrobił dzióbek z ust. Ja jednak nie drgnęłam- Ach widzę, że muszę więcej gadać.
Zaśmiałam się i w tym momencie weszła Steph do pokoju.
-Kate Bruce zaraz tu przyjedzie... Mógł by zostać na noc?
-Jasne. Tylko bez żadnych wygłupów tam...
-Kate.. Serio myślisz, że w stanie w którym jestem, miałabym chęć na sex?
Justin lekko zachichotał na słowo sex. Ach dzieciuch!
-Nie wiem. Na wszelki wypadek ci mówię, że nie ma mowy.
-Dobra, ale lepiej to powiedz twojemu napalonemu chłopakowi. - Kiwnęła głową na Justina
-Coo? Ja napalony? - udawał zaskoczonego
-Nie jestem tak ślepa, jak moja siostra.- zaśmiała się i weszła do nas do pokoju siadając na fotelu który stał przy biurku.
-A tak właściwie... To wy jesteście razem?
Odpowiedziałam szybko i stanowczo - Nie.
-A powinniście... Wyglądacie słodko razem.
Justin się uśmiechnął, a ja się zaczerwieniłam.
-Słyszałaś kochanie? Wyglądamy słodko.- zaśmialiśmy się oboje
-Tak z pewnością Steph.- śmialiśmy się jeszcze przez parę minut, a ja co chwilę robiłam się czerwona ponieważ Justin i Steph rozmawiali, na dość nietypowe tematy. Gdy nagle przerwał im dzwonek do drzwi.
-To Bruce!- Krzyknęła Steph i zerwała się z fotela. Pobiegła prosto do drzwi wejściowych do domu.
-Kochanie?- Justin zapytał z zadziornym uśmieszkiem
-Tak?
-Jeszcze ci nie mówiłem, ale strasznie seksownie wyglądasz w tych szortach
-Justin! -Zaczerwieniłam się
-No co? Prawdę ci mówię. I wiesz co?
-hmm?
-Twoja siostra miała rację.
-Z czym? - moje oczy się otworzyły szeroko
-Z tym, że jestem napalony na ciebie.
-Przestań, bo zmienię zdanie i będziesz w końcu spał na podłodze!
-Na podłodze, na stole, na wycieraczce... Wszystko jedno byle by z tobą.
-Justin, kurde uspokój się.- uderzyłam go w ramie
Zaśmiał się- No dobra dobra- uniósł ręce w geście poddania się.


Ach dziękuję wam za te komentarze. Nie wiem kogo mam pozdrawiać ponieważ piszecie z anonimów. Więc skoro nie macie konta gg czy czegokolwiek innego podpisujcie się przy komentarzach, a dostaniecie pozdrowienia ode mnie przy kolejnych rozdziałach <3
Serio uśmiech nie schodzi z mojej twarzy. Kocham was bardzo.
Ten rozdział i poprzedni były pisane pod natchnieniem mojego snu :p
I koleżanko pisząca komentarze o tym jak to się nie może połapać kiedy jest rozgrywana akcja, to ci podpowiem ,że wszystko od 3 rozdziałów dzieje się w jednym dniu :*

17 komentarzy:

  1. "Na podłodze, na stole, na wycieraczce... Wszystko jedno byle by z tobą." jeeej! jak słodko <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Kto to jest Betty ?? bo ja nie ogarniam :# super tłumaczenie :D
    ~Piter

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Betty jest tak zwanym plastikiem szkolnym i można ją nazwać zdzirą. To z nią rozmawiała Kate gdy poznała Jes.

      Usuń
  3. kiedy nastempny rozdział ?? bo nie wiem na kiedy umuwić sie na wizyte do dentysty żeby nie przegapić rozdziału 10 :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha to co ty cały dzień u dentysty będziesz? :p A co do rozdziału 10 to może jutro będzie? Zobaczymy :)

      Usuń
    2. no nie cały dzień ale długo siedzę u dentysty bo nie myje zembów :P no ale ja o 19 oglądam dobranockę i lecę w kimę bo ja potrzebuje dużo snu :D żeby potem móc z buta wjechać do szkoły :3

      Usuń
    3. Hahaha dzięki za szczegóły :p

      Usuń
  4. Hej! Kiedy rozdział? Ja czekam!
    ~Nat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już jest napisany. Czeka go tylko korekta i dzisiaj wieczorem będzie pewnie dodany :)

      Usuń
  5. hej :) uwielbiam ten blog <333 zdaję sobie sprawę że dopiero zaczynasz i na początku liczba odwiedzin i komentarzy nie jest zaskakująca, ale nie martw się! z czasem będzie ich coraz więcej:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Ja uwielbiam Ciebie <3 Dziękuję za miłe słowa :* Doceniam to.

      Usuń
  6. Zgadzam się z moją poprzedniczką. Wiele osób przerywa pisanie bloga bo nie widzi efektów swojej pracy... bardzo bym chciała aby tak się nie stało ! może niech każdy kto lubi to opowiadanie poleci je chociaż jednej osobie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej miło by było <3 Ja nie mam zamiaru przerywać. Odwiedziny nie mają sumy paru tysięcy ale liczba rośnie i naprawdę cieszy :)

      Usuń
  7. końcówka najlepsza <3

    OdpowiedzUsuń
  8. cudowne , jesteś najlepsza <3

    OdpowiedzUsuń