poniedziałek, 19 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ 27

~Justin~

Usłyszałem przeraźliwy krzyk. Szybko pobiegłem do pokoju mojej dziewczyny. Pierwsze co ujrzałem to była stojąca w jednym miejscu, roztrzęsiona Kate. Następnie spojżałem na jej łóżko. Leżał na nim zmasakrowany kot. Jego wnętrzności były wyprute i leżały prawie obok niego, głowa była podcięta. Kot leżał tam już jakiś czas ponieważ wydzielał obrzydliwy zapach. Objąłem szybko Kate, zasłaniając jej oczy. Wyprowadziłem ją z pokoju i posadziłem na kanapie w salonie. Ona była w kompletnym szoku. Nie wypowiedziała ani słowa. Po prostu siadła i się nie ruszała. Byłem przerażony jej postawą. Kucnąłem przed nią i potarłem po kolanie.
-Kochanie to tylko jakiś głupi żart. Spokojnie.
Kate dalej nie odpowiadała. Nawet na mnie nie spojrzała. Jej wzrok był wbity w ścianę.
-Kate spójrz na mnie.-Złapałem za jej brodę i przesunąłem tak że patrzyła na mnie.- To tylko głupi żart. Zaraz to posprzątam i o tym zapomnimy dobrze?
Kate pokiwała głową na nie. Osunęła się z kanapy i uklękła obok mnie na podłodze.
-To nie był byle jaki kot. Pamiętasz kiedy pierwszy raz u mnie byłeś? Ten kot wpadł przez balkon. Później jeszcze parę razy przychodził do domu. dokarmialiśmy go... A wdziałeś karteczkę która leżała obok kota?
-Nie... Jaką karteczkę?
-"Ty będziesz następna J.O" nie mówi ci to nic?
-Achh Kate mówiłem że to tylko głupi żart.
-Nie, nie, nie... J.O serio ci to nic nie mówi? Jes Olsen...
Nie przyszło mi to do głowy... Nie mogłem jej pokazać tego że to może być prawda i że jest w coraz to większym niebezpieczeństwie. Musiałem ją chronić.
-Kochanie chyba powinniśmy zadzwonić do tej Stephanie...
-Nie. Nigdzie nie będziemy dzwonić. Chce mnie niech mnie sobie weźmie!
Kate ostatnie zdanie krzyknęła na cały dom. Steph po tym przyszła do nas
-Co ty się tak wydzierasz?!
-Nieważne...- Kate wstała i poszła do kuchni. Za chwile przyszła w rękawiczkach i z czarnym workiem na śmieci. Nie zwracając na nas uwagi poszła do swojego pokoju.
-Zaczekaj!- krzyknąłem.- Idź pozbieraj ten papier a ja zbiorę kota...- ostatnie słowo wyszeptałem
-Dam sobie sama z nim radę...
-Kate... Proszę. Nie chcę żebyś to oglądała...
-Niech będzie. Dziękuję.- pocałowała mnie w policzek i dała rękawiczki i worek. Zebrałem kota do worka. Włożyłem do niego również pobrudzoną pościel. Zawiązałem go i wyniosłem do kontenera przed domem. Potem wróciłem do pokoju Kate i wytarłem lustro oraz drzwi balkonowe na których były odbite zakrwawione dłonie. Chwilę po tym Kate przyszła z balkonu z całymi rękami papieru toaletowego.
-Wszystek zebrałaś?
-Tak, chyba tak. Dziękuję ci że zebrałeś tego kota... Ja bym miała z tym mały problem...
-Spokojnie kochanie. To nic. Zapomnij o tym.
Przytuliłem Kate. Poszliśmy pomóc Steph sprzątać. Kate nic nie powiedziała siostrze o kocie wiec pomyślałem że lepiej żebym i ja nic nie mówił...

~Kate~

Gdy kończyliśmy już sprzątać zadzwonił do mnie telefon. Spojżałam na wyświetlacz i widniał tam numer Alice.

-Halo?
-Hej kochanie. Za ile mogę wpaść?
-Wiesz... Myślałam żebyśmy może wyskoczyły do naszej kawiarni? Mam ochotę na dobrą kawę.
-Świetny pomysł. więc za ile?
-No nie wiem a która godzina?
-Co ty nie masz zegarka w domu?
-Skąd wiesz że jestem w domu?
-A nie jesteś?
-No jestem...
-No właśnie.
-Dobra nie ważne. Za pół godziny będę w kawiarni.
-Okej. To do zobaczenia, buziaki.
-Buziaki...


Gdy się rozłączyłam Justin od razu zapytał
-Alice?
-Ehe...
-Czyli za pół godziny idziemy?
-Tak...
-To chyba czas się zbierać co?
-Tak, racja.
Justin został pomóc jeszcze Steph a ja poszłam się umyć i przebrać. Weszłam pod prysznic. Chciałam tą ciepłą wodą zmyć cały brud z dzisiejszego ranka... Trochę mi się to udało. Jednak wiedziałam dobrze że najgorsze dopiero przede mną... Strasznie się boję tego co powie mi Alice. Nie chcę tracić przyjaciółki. Kocham ją. Nie chcę żeby okazała się fałszywa... Wyszłam zamyślona w samym ręczniku z łazienki. Poszłam od razu do garderoby. Rozejrzałam się. Nagle usłyszałam mój ulubiony głos
-Najładniej ci bez ubrania.
Poczułam oplatające mnie w tali ręce. tak to były zarówno ręce jak i głos mojego Justina.
-Nie czas na żarty...
-Ale kochanie! Ja przecież nie żartuję.- pocałował mnie w szyję. Odwróciłam się do niego twarzą i pocałowałam delikatnie w usta.
-Niech będzie. Ale nago przecież nie pójdę do kawiarni.- uśmiechnęłam się lekko
-Więc weź tę bluzkę i te szoty.- podał mi ubrania. Nie mogłam w to uwierzyć. Mój chłopak znał się na modzie? Czy to był tylko przypadek że podał mi świetnie dopasowane ubrania. Szorty były wysokie jasno niebieskie a koszulka krótka i luźna z tygrysim krzyżem. Wzięłam jeszcze bieliznę z szafki i wyszłam z garderoby. Skierowałam się ku łazience jednak Justin mnie zatrzymał.
-Co ty wstydzisz się mnie?
-Nie...
-Więc dlaczego odbierasz mi tę przyjemność patrzenia na ciebie jak się przebierasz?
-Żeby ci się ten widok nie znudził.
-Żartujesz? On mi się nigdy nie znudzi.
-A idź ty.- pchnęłam go lekko i weszłam do łazienki. Przebrałam się.
Gdy jechaliśmy aż ręce mi się pociły z nerwów.
-Zdenerwowana?
-No nie widać?
-Spokojnie. Będzie dobrze...
-Mam nadzieję...
To była jedyna wymiana zdań między nami przez całą drogę.
Gdy weszliśmy do kawiarni Alice już tam była. gdy nas zobaczyła od razu wstała i mnie przytuliła. Justinowi podała tylko rękę.
-Cześć wam. Kate... Myślałam ze to ma być babskie popołudnie.
-Mogę sobie pójść jeżeli przeszkadzam.
Justin popatrzył na mnie pytającym wzrokiem
-Nie kochanie, zostań.
Pokiwał głową zgadzając się. Usiedliśmy na kanapie i zamówiliśmy dwie kawy dla mnie i Alice oraz wodę dla Justina.
-Alice wiesz... Spotkałyśmy się tutaj w pewnym celu.
-Tak? Jakim?
-Muszę cię o coś zapytać tylko nie wiem jak to ubrać w słowa...
-Co ty się tak spinasz? To ja twoja Alice. Wal prosto z mostu.
Uśmiechnęła się pocieszająco i złapała mnie za dłoń. Nie wiedziałam jak się dyskretnie zapytać więc wypaliłam prosto bez owijania w bawełnę
-Alice dlaczego pomagasz Jes zniszczyć mi życie?



Piszecie mi że nie chcecie żebym kończyła pisać to opowiadanie. Kto powiedział że chcę je kończyć? Zdradzę wam sekret. Gdy piszę ten blog przenoszę się do innego mojego własnego świata. Te wszystkie uczucia które tutaj opisuję właśnie wtedy przechodzą przez moje ciało. Czasami płaczę, czasami uśmiecham się do monitora, bywa nawet że czuję motyle w brzuchu bądź się złoszczę. Nie mam zamiaru kończyć pisać opowiadania. Kiedy bym je skończyła skończyłyby się również moje marzenia. Gdy mam gorszy dzień wchodzę na bloga czytam komentarze i piszę... Przez to mam nadzieję. Nadzieję na lepsze jutro.

16 komentarzy:

  1. Aww to co napisałaśpod rozdziałemjest piękn ale rozdział też piękny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwww Kocham Cię <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisz dalej, błagam :*****

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest świetny już nie mogę doczekać się następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dodasz dzisiaj kolejny PROSZĘ.
    Niech ona śpi u Justina dziś, i niech będzie jakaś śmieszna akcja z tymi chłopakami.

    OdpowiedzUsuń
  6. Może niech zrobią ognisko u Justina i się wszyscy upiją i zaczną do niej gadać że jest ładna czy coś takiego. A rano ją przeproszą.
    Proszę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o to jest świetny pomysł zrób to w następnym rozdziale błagam -,-

      Usuń
    2. Dobrze taka akcja na pewno się wydarzy :*

      Usuń
  7. OMG to jestsupeeerr '!!!!! zekam na nn <3 /Stylesowa.69

    OdpowiedzUsuń