MINĄŁ TYDZIEŃ. JES PRZEZ TEN CZAS NIE DAWAŁA O SOBIE ZNAĆ.
KATE I JUSTIN ODPOCZĘLI. ALICE WRAZ Z ZAYNEM WYJECHALI. CHAZ OŚWIADCZYŁ SIĘ
TESS. TYLKO TYDZIEŃ A TYLE ZMIAN. KATE SKONTAKTOWAŁA SIĘ Z TOMEM ADAMSEM I
ZAPLANOWAŁA NIESPODZIANKĘ DLA JUSTINA.
~Kate~
-Kochanie co to za
niespodziankę masz dla mnie?
-Nie byłoby niespodzianką gdybym ci powiedziała.
-No ale proszę cie.
-Nie. Kochanie nie proś bo i tak ci nie powiem. Pamiętaj na
18:00 masz być u mnie.
-Dobrze pamiętam.
-No dobrze i ubierz się ładnie.
-Okej.
-No więc Do zobaczenia.
-No na razie.
Rozłączyłam się. Miałam trzy godziny do spotkania. Muszę
szybko wszystko przygotować. Zbiegłam do kuchni. Pieczeń była już w piekarniku.
-Steph!
-Tak?
-Mogłabyś posprzątać jeszcze w jadalni i salonie?
-Kate ty sprzątałaś już dwa razy…
-Ale nie jest chyba jeszcze idealnie?
-Kate spokojnie. Wszystko jest lśniące.- przytuliła mnie.-
Ale ty się przejmujesz. To tylko kolacja.
-Nie Steph. To ważna chwila dla Justina. Dla mnie zresztą też…
Musi być idealnie.
-I będzie. Spokojnie.
-Dobrze a rozłożysz naczynia?
-Oczywiście. Ale wiesz że jeszcze ponad trzy godziny mamy?
-Wiem ale wolę żeby to było już gotowe.
-Dobrze. Kate?
-Tak?
-A może przyjść Bruce?
-Pewnie. Zaproś go. W końcu jest już jak rodzina.
-Dziękuję.- jeszcze raz mnie przytuliła i wzięła naszykowane
naczynia i zaczęła je rozkładać w jadalni na stole. Ja poszłam na górę i
zaczęłam się szykować. Wzięłam prysznic. Poszłam do garderoby i wybrałam strój.
Była to krótka sukienka o kolorze pudrowego różu. Miała ona delikatne ramiączka
i wcięcie na plecach. Na górze była dopasowana do ciała jednak dół miała
swobodny. Założyłam do tego baletki. Tak wiem to było w domu i teoretycznie nie
potrzebne mi były buty ale przecież w ciapach nie będę chodziła. Poszłam do
łazienki. Wysuszyłam włosy i stworzyłam z nich delikatne fale które opadały na
jedno z moich ramion. Aby nie spadały na drugą stronę podpięłam je beżowymi spineczkami.
Pomalowałam usta lekko pomadką. Nie
robiłam kresek, pomalowałam tylko rzęsy i nałożyłam podkład. Wyglądałam dosyć
naturalnie. No w końcu nie chciałam wyjść na plastikową lalunie przed Tomem i
siostra Justina. Gdy byłam już gotowa poszłam dokończyć przygotowania jedzenia.
Zrobiłam sałatki. Gdy to wszystko skończyłam zostało mi pół godziny. Poszłam
sprawdzić czy stół wygląda tak jak powinien i czy wszystko jest na swoim
miejscu. Weszłam do jadalni i mnie zatkało.
Steph naprawdę się postarała. Stół był udekorowany w różnych odcieniach
fioletu. Serwetki, półmiski, wszystko było idealnie dopasowane. Dookoła
pachniało lawendą. Nie bez powodu. Stała ona na szafce w jadalni i przy
telewizorze w salonie. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Nagle zadzwonił
dzwonek.
-Co? Kto to?- Otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazała się
ciocia Rose a zaraz za nią Bruce.
-Cześć kochanie.- ciocia mnie przytuliła i weszła do środka.
Zaraz za nią wszedł Bruce
-Hej.
-Cześć. Jakim cudem wy razem ?- szepnęłam do Bruca
-Złapała mnie niedaleko waszego domu. Miałem zamiar iść po
kwiaty dla was ale mi nie pozwoliła.
Zaśmiałam się.- I bardzo dobrze żadnych bukietów nam nie
trzeba.
-Oj ale pomyślałem że skoro to takie uroczyste spotkanie to
wypadałoby…
-Oj przestań. Steph jest jeszcze na górze idź po nią dobrze?
-Tak, jasne.
Bruce poszedł po Steph a ja do salonu do cioci.
-Ciociu? Tylko to spotkanie jest niespodzianką dla Justina i
proszę cie jak przyjdzie nic nie wspominaj o Tomie…
-Ach no dobrze. Ale mówisz że ten Tom to jest wdowcem?
-Ciociu!- była niemożliwa. Najpierw zaciąga siłą Bruca a później
planuje jakieś romanse.
Poszłam do kuchni i przyniosłam na stół sałatki. Następnie
wyłączyłam piekarnik. Pieczeń była gotowa. Ciocia przyniosła z piwnicy wino. W
oknie zauważyłam samochód Justina. To znaczy że już przyjechał. Rozbrzmiał
dzwonek do drzwi. Podbiegłam tanecznym krokiem do drzwi. W tym samym czasie do
salonu przyszli Steph i Bruce. Otworzyłam drzwi i od razu rzuciłam się
Justinowi w ramiona.
-Cześć kochanie.
-Cześć kochanie.
Byłam tak podekscytowana. Cała promieniałam. Justin był
oczywiście zniewalająco ubrany. Nie mogłam mu się oprzeć jednak to nie był czas
na takie myślenie. Zaraz miał przyjść
Tom. Justin wręczył mi jedną czerwoną i przepiękną pachnącą róże.
-Kochanie pięknie wyglądasz.- Okręciłam się
-Dziękuję.- pocałowałam go w usta. Złapałam za rękę i
zaprowadziłam do salonu.
-Dzień dobry pani. –Justin przywitał się najpierw z moją
ciocią a następnie z Brucem i Steph
-Cześć.
-Dobrze siadajcie do stołu. Zaraz powinna przyjechać
niespodzianka.
Uśmiechnęłam się do wszystkich.
-To tą niespodzianką nie miała być kolacja?- zapytał
zaskoczony Justin.
-Nie kochanie. – poszłam do kuchni ale słyszałam jeszcze jak
Justin pyta się wszystkich czy to tylko on nie wie co ma się wydarzyć.
Wyjęłam pieczeń i zaczęłam ją kroić gdy nagle pod domem
zobaczyłam Starszego mężczyznę wysiadającego z samochodu wraz z nastolatką.
-Ach to pewnie oni! Wybiegłam z kuchni. Złapałam Justina za rękę
i pociągnęłam za sobą.
-Hej co jest?
-Chodź a się dowiesz.
Poszliśmy pod drzwi. Zaczekaliśmy aż zadzwoni dzwonek i otworzyłam
drzwi. W progu stanęli Tom i Jazmyn.
-Dzień dobry. –przywitałam się z uśmiechem. Jednak odeszłam
na bok i ukazałam im Justina. Tom miał łzy w oczach Jazmyn miała tak około 15
lat. Była piękna. Uśmiechnęła się od razu na widok Justina. Podeszła do niego.
Przytuliła się mocno a Justin uniósł ją w powietrze.
-Boże kochanie jak ja się za tobą stęskniłem.
-Ja też. Ale jesteś już normalny?
Justin ją puścił i spojrzał niepewnie jakby był zły. Jednak po
chwili zaśmiał się
-Nigdy nie byłem i nie będę normalny! Przecież o tym wiesz!
Ale już jestem grzeczny.
-O to mi chodziło głuptasie. –Jazmyn uderzyła lekko Justina
w ramie. Jednak zauważyła że Tom stoi
cały czas w miejscu i odsunęła się trochę w moją stronę. Podałam jej rękę
-Jestem Kate.- powiedziałam półgłosem
-Jazmyn. – uścisnęła mi dłoń. – To ty nas tutaj zaprosiłaś?
-Tak.
-Dziękuję ci. Uratowałaś nam rodzinę.
Uśmiechnęłam się. I obie z azyn spojrzałyśmy na sytuację
która rozgrywała się między Justinem a Tomem. Justin patrzył na niego
niepewnie. Tom niemalże płakał.
-Justin?
-Tak?- przeciągnął i zatrzymał się nachwalę jakby musiał się
zastanowić nad tym co powie jednak w końcu powiedział.- Tato…
Tom natychmiast do niego podszedł i się przytulił. Justinowi
też pojedyncza łza spłynęła po policzku. Tom otarł oczy.
-Chłopie co się z tobą działo?! Dlaczego się nie odzywałeś?
-Ja… Nie wiem… Po prostu po wyjściu ze szpitala myślałem że
ty chciałeś dla mnie źle… A potem gdy zrozumiałem że tak nie jest bałem się…
-Czego się bałeś?!
-Tego że mnie nie przyjmiesz z powrotem…
-Justin co ty opowiadasz?! Przecież wiesz że cię kocham.
-Tak wiem. I też cię kocham staruszku.
Objęli się jeszcze raz i zwrócili oboje w moją stronę.
-A więc ty pewnie jesteś Kate Johns tak?
-Tak proszę pana. Miło mi pana poznać.
-Och Kate idziesz tak oficjalnie. Mów do mnie Tom.
-Dobrze Tom.
-Dziękujemy ci bardzo za to że się z nami skontaktowałaś.
Bardzo martwiliśmy się o Justina…
-Ach nie ma za co dziękować. Szczęście mojego chłopaka jest
moim szczęściem i to ja powinnam podziękować że przyszliście.
-Och nie przesadzajmy. Naprawdę Kate odwaliłaś kawał dobrej
roboty. A ty chłopie dbaj o nią. Taka dziewczyna to skarb.
-Wiem tato. –Justin objął mnie i pocałował w czoło.
Uśmiechnęłam się na ten gest.
-Dobrze chodźmy do stołu. Umieram już z głodu.
Wzięłam Justina za rękę i zaprowadziłam ich do jadalni.
Przedstawiłam rodzinę Justina mojej i poszłam przynieść jedzenie. Wszyscy
zachwycali się moją pieczenią. Świetnie dogadywałam się z Jazmyn. Polubiłam ją
bardzo. Ona również dobrze zaczęła dogadywać się z Steph. Byłam w szoku.
Wszystko było idealne. Ale do czasu…
Dzisiaj moje imieniny a humor taki sobie. Więc jeżeli macie ochotę mi go trochę poprawić to zostawiajcie komentarze.
Kocham was bardzo i dziękuję że ze mną jesteście już tak długo. Czytacie mojego bloga i piszecie do mnie tyle miłych słów.
Następny rozdział w piątek :*
łał to takie thjfksvdib8ugfkl i wszystkiego najlepszego kochana :************** @kochamcie3609
OdpowiedzUsuńOo dziękuję <3
UsuńCudowny ! <3
OdpowiedzUsuńDzięki dzięki :*
UsuńWszystkiego najlepszego <3 Ej rozdział jest po prostu piękny! :*
OdpowiedzUsuńOjej dziękuję <3
UsuńCudny!!!
OdpowiedzUsuńDzięki :*
UsuńBrak slow ,umiesz zaskoczyc . *_*
OdpowiedzUsuńHaha no to chyba dobrze prawda?
UsuńWspaniałe <333 KOCHAM TO OPOWIADANIE ! ! ♥ ♥
OdpowiedzUsuńOjej a ja kocham Ciebie <3
UsuńCudowny :* kocham Kate i Justina <3
OdpowiedzUsuńAch ja tak samo <3
UsuńKocham Kocham Kocham!!!
OdpowiedzUsuńInaczej nie umiem wyrazić mojego zachwycenia <3
I Najlepszego na te imieniny!! ;** Spóznione ale szczere ;** ;***
Oo dziękuję <3
UsuńŚwieeetne na prawde i spóźnione życzenia <33!
OdpowiedzUsuńOjej dziękuję <3
UsuńMatko KOCHAM TEN BLOG!! <3 Nieco spóźnione życzenia ;) Wszystkiego najlepszego kochana! <3 I czekam na niecierpliwością na następny rozdział <3 :D
OdpowiedzUsuńOjej dziękuję kochanie <3 Nowy rozdział już jest <3
Usuńjejkuu aż się łezka w oku zakręciła :))) uwielbiam tego bloga♥
OdpowiedzUsuń<3
Usuń