~Justin~
Jes nacisnęła na spust jednak Tom ją pchnął. Wiele to nie dało ponieważ broń zamiast w głowę Kate trafiła w jej lewą pierś. Natychmiast zaczęła krwawić. Jej błądzące oczy skoncentrowały się chwilę na mnie.
-Kocham cie.
To były ostatnie słowa które od niej usłyszałem. Zamknęła oczy i opadła z sił. Złapałem ją szybko.
-Nie kochanie nie odchodź!- krzyknąłem. Jes stała nad nami i się śmiała. Nie mogłem na to pozwolić. Wyjąłem szybko broń i bez zastanowienia strzeliłem. Jes dalej się śmiała. Jednak po paru sekundach upadła na ziemię tracąc przytomność. Wyrzuciłem broń z rąk tak że wpadła pod komodę. Objąłem Kate. Miałem całe ręce w krwi.
-Boże co ja mam robić?! Tom? Pomóż mi...- łzy zaczęły lecieć z moich oczu. Tom wybiegł szybko z korytarza zabierając ze sobą kamerę którą postawiła wcześniej Jes na komodzie. Nagle wszyscy się zbiegli. Rodzice Kate, Steph razem z Brucem i Jazmyn. Wszyscy patrzyli przerażeni na dwie ranne dziewczyny i mnie z krwią na rękach. Matka Kate chciała do mnie podbiec. Widziałem w jej oczach nienawiść jak bym to ja ją zabił... Choć tego nie zrobiłem nie mogłem wydusić z siebie ani jednego słowa żeby się wytłumaczyć po prostu siedziałem i płakałem. Nie minęła minuta a do domu wbiegła policja. Zauważyli dwie postrzelone osoby. Nie wiem jak Jes ale Kate jeszcze żyła. Czułem jej serce... Przyjechała karetka zabrali ją natychmiast do karetki. Wsiadłem z nimi. Podczas drogi próbowali wyrównać jej tętno jednak nie udało im się. W szpitalu zabrali ją na jakąś sale. Nie chcieli mnie wpuścić. Stwierdziłem że nie ma co się awanturować i grzecznie usiadłem na podłodze przy sali. Zakryłem twarz w dłoniach. Chwilę potem przyjechali rodzice Kate i Steph.
-Co tam się stało?!- krzyczała jej matka.- Słyszysz mnie gówniarzu?! Co tam się stało?!
Nie odpowiadałem nie wiedziałem jak mam to z siebie wykrztusić. Co mam powiedzieć? Gdy podniosłem głowę obok mnie siedziała Steph a rodzice odchodzili kłócąc się.
-Justin? Proszę cię powiedz mi co się stało? Dlaczego moja siostra była postrzelona?
Popatrzyłem na nią zapłakany.
-Jes... To ona postrzeliła Kate.
-Co?! Ale jak to możliwe? przecież ona też tam leżała postrzelona...
Nie odpowiedziałem... Bałem się powiedzieć że ja ją zastrzeliłem... Boże znowu to zrobiłem... Zabiłem człowieka... Popatrzyłem na moje dłonie. Ciągle były umazane krwią.
-Znowu zabiłem człowieka...
Powiedziałem to szeptem jednak Steph usłyszała.
-O czym ty Justin mówisz?
-To ja... Ja zabiłem Jes... Ona na to zasłużyła.
-Justin...
-Nie... Nic nie rozumiesz. Ona prześladowała Kate... Ja... Powinienem iść za to siedzieć...
-Nie!
Spojrzałem w jej stronę.
-Justin nie możesz iść do więzienia... Ty jesteś powodem do życia Kate...
Przerwały jej krzyki dochodzące z sali w której była Kate
-Tracimy ją!
-Boże nie! Zabierz mnie zamiast jej! Proszę! Nie pozwól jej umrzeć! Panie Jezu proszę!
Modliłem się. Błagałem boga o to by jej nie zabierał. Jednak to nic nie dało. Po chwili wyszedł z sali lekarz zdejmując rękawiczki. Podszedł do nas
-Bardzo mi przykro...
-Nie! Proszę nie!
-Panna Kate jest w bardzo ciężkim stanie. Najlepsi lekarze walczą o jej życie w tej chwili. Jednak są małe szanse na to że przeżyje...
Łzy leciały mi jeszcze szybciej. Nigdy nikogo tak nie Kochałem. Wstałem szybko i wbiegłem do sali. Nikt nie miał możliwości mnie zatrzymać. Uklękłam przy stole na którym leżała Kate. Lekarze próbowali mnie odsunąć jednak ja klęczałem i złapałem dłoń Kate. Przyłożyłem ją do swojego serca.
-Czujesz to kochanie?! Wiem że czujesz!? To serce bije tylko wtedy kiedy i twoje bije! Proszę cię nie odchodź! Nie pozwól żeby byle kula rozdzieliła nasze serca! Proszę cie Kate! Błagam nie odchodź!
Nagle poszyłem jak jakiś mięśniak mnie podnosi i zabiera z sali. Był to ochroniarz.
-Panie Bieber. Proszę się uspokoić. Ja rozumiem że pan ją kocha ale proszę dać pracować lekarzom. Robią co w ich mocy. A jeszcze raz pan tam wejdzie to pana całkowicie usunę z placówki szpitala.
Pokiwałem głową na tak. Steph mnie przytuliła.
-Justin proszę cię uspokój się. Tak jej nie pomożemy...
osunąłem się z powrotem na podłogę. Złożyłem ręce i zacząłem się znowu modlić do Boga. Byłem wyczerpany i usnąłem siedząc na tej podłodze. Jednak obudził mnie głośny krzyk
-Justin!- Wszędzie bym ten głos rozpoznał! To był głos Kate. Wstałem szybko i chciałem biec jednak nie mogłem. Czułem jakby moje nogi odmawiały mi posłuszeństwa. A ona tak głośno krzyczała i wzywała mojej pomocy. Nagle coś mną zaczęło trząść. Zamknąłem oczy a gdy je otworzyłem znowu siedziałem na tej samej podłodze w tej samej pozycji co wcześniej. Boże to był tylko sen... Ale ona tak bardzo potrzebowała mojej pomocy... Musiałem coś zrobić tylko co?! Ona nie mogła umrzeć... Okazało się że szturchał mnie jakiś lekarz.
-Panie Bieber. Mam dla pana dobrą i złą wiadomość...
-Słucham?
-Panna Kate została postrzelona ale kula nie przebiła serca. Jedynie uszkodziła jej tkanki. Oddycha.
-Dzięki ci boże...
-Jednak zła wiadomość jest taka że Panna Kate jeszcze się nie wybudziła...
-Co to oznacza?
-Najprawdopodobniej zapadła w śpiączkę...
Milczałem.
-To znaczy że jest nie przytomna i nie będzie przez jakiś czas...Proszę pana niech pan wróci do domu prześpi się normalnie i umyje... Kate jest pod dobrą opieką i gdy pan wróci jej stan prawdopodobnie się nie zmieni.
-Nie mogę jej zostawić.
-Panie Bieber. Bardzo proszę...
-Dobrze ale za jakąś godzinę tu wrócę...
Wybiegłem ze szpitala. Pojechałem do domu. Umyłem się, zabrałem z komody wisiorek który dostałem od matki i wsiadłem w samochód. Jechałem po prostu przed siebie. Nie miałem celu po prostu musiałem się gdzieś przejechać... Uspokoić się. Niespodziewanie ujrzałem las. Zaparkowałem i poszedłem w miejsce w którym pierwszy raz pocałowałem Kate. W którym zrozumiałem jak wiele ona dla mnie znaczy... Ujrzałem wodospad. Usiadłem na jednym z kamieni przy nim i zamknąłem oczy. Słyszałem jedynie szum wodospadu i ptaki które latały po niebie. Zacisnąłem w pięści wisiorek.
-Dlaczego moje życie jest takie okropne? Boże dlaczego? Nie chcę tak żyć. Uratuj ją. Daj jej życie. Pozwól jej się obudzić. Pozwól mi jeszcze raz spojrzeć w jej oczy. Jeszcze raz dotknąć jej ciała. Poczuć jej smak. Nie zabieraj mi jej... Ona jest dobrym człowiekiem. Często z tobą rozmawiała wiem o tym... Spotykaliście się w kościele. Ja nigdy tego nie robiłem aż do teraz. Wiem że ona zawsze mogła na ciebie liczyć Boże. Więc nie rób może tego dla mnie a dla niej. Pozwól jej żyć i cieszyć się każdą chwilą. Możesz mnie wsiąść zamiast niej. Spraw by ona była szczęśliwa. Tylko o to proszę...
Otworzyłem dłoń. Spojrzałem na wisiorek i od razu wiedziałem co mam zrobić. Pojechałem do szpitala najszybciej jak umiałem. Wbiegłem do szpitala. Od razu do sali w której leżała Kate. Nie było obok niej nikogo ale znowu miała podpiętą aparaturę. Nie wierzę w to. Znowu przeze mnie tutaj leży. Sytuacja się powtarza. Ona leży nieprzytomna a ja obok niej. Nie pozwolę ci zostać samej. Złapałem jej dłoń i włożyłem do niej wisiorek.
-Pamiętasz jak ci o nim opowiadałem? Mama kazała mi go dać osobie do której będzie należało moje serce. Wcześniej nie byłem pewien ale teraz jestem. Wiem że moje serce jest twoje. Tylko ty potrafisz przywrócić je do życia.
Pocałowałem ją w policzek.
JUSTIN SIEDZIAŁ PRZ KATE CAŁE DWA TYGODNIE. JEŹDZIŁ TYLKO CZASAMI DO DOMU ŻEBY SIĘ WYKĄPAĆ. RODZICE KATE WYJECHALI NA SPRAWĘ ROZWODOWĄ ZA GRANICĘ. STEPH NIE POTRAFIŁA ZNALEŹĆ SOBIE MIEJSCA WIĘC WIĘKSZOŚĆ CZASU SPĘDZAŁA ALBO W SZPITALU ALBO W DOMU WRAZ Z TOMEM I JAZMYN.
~Justin~
Wyszedłem dosłownie na chwilę po kawę a z sali Kate dobiegł krzyk.
-Justin!
To był taki sam krzyk jak w moim śnie. Tylko tym razem mogłem biec. Puściłem na ziemię kawę i pobiegłem do Kate wraz z lekarzem i pielęgniarką. Ona siedziała prosto i krzyczała. Szybko się do niej przytuliłem. Jednak ona odepchnęła mnie.
-Gdzie ja jestem? Kim ty jesteś? Kim wy wszyscy jesteście?!
Wybaczcie mi że wczoraj nie dodałam rozdziału ale miałam zawalony dzień. Rozpoczęcie roku i te sprawy. Następny rozdział pojawi się pewnie w czwartek bądź piątek. To zależy od moich lekcji. Mam nadzieję ze rozdział wam się spodoba, :*
Kocham was wszystkich <3
To jest takie ghujbvghyujnhbgjuyiknhgyuj piszesz coraz lepiej @kochamcie3609
OdpowiedzUsuńO rany jak mi miło że tak uważasz <3
UsuńO MÓJ BOŻE genialny i cholera wzruszyłam się <33!
OdpowiedzUsuńOo dziękuję <3 I ci powiem że ja jak to pisałam uroniłam nie jedną łzę.
UsuńAaaa czekam z niecierpliwością na nastepny KOCHAM TO :D ♥♥♥!
OdpowiedzUsuńOo postaram się dzisiaj dodać nowy ;*
UsuńBoże dziękuję że to piszesz <3
OdpowiedzUsuńAch proszę. Przyjemność po mojej stronie <3
Usuńkjhfclsjfebdjk ja sobie wchodzę na neta po ciężkim dniu i co widzę? Nowy rozdział! Od razu poprawiłaś mi humor <3
OdpowiedzUsuńOoo to dobrze <3
UsuńTo jest przecudowne! ;**
OdpowiedzUsuńTroche żal mi Justina i smutno, że ona straciła pamięc i nie będzie pamiętać tych wszystkich dni które spędzała z Justinem ;(
Mam jednak cichutką nadzieje, że powoli będzie sobie przypominać i wkońcu sobie wszystko przypomni, a Justin przez ten czas jej nie zostawi i będzie z nia cały czas :)
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i nie mogę doczekać się przebiegu sytuacji ;)
Z pewnością na lekcjach zamiast myslec będę myslala ale o twoim blogu i o tym co będzie dalej, bo dzisiaj tak było ;D
Kocham Cię <3 <3 <3
Ooo hahaha skupiać mi się na lekcji bo kołki będą :p I dziękuję za tyle pochwał <3
UsuńNo gdy ja nie potrafię! ;)
UsuńKiedy następny? Szczerze powiedziawszy, to myslalam, ze dzisiaj :|
Czekam z niecierpliwością ;**
Kocham Cię <3 <3
Tak dzisiaj raczej powinnam przed 12 dodać :))
UsuńAha;) To jeszcze zdąże przeczytać, bo o 23.30 oglądam na tvp2 CSI z Justinem ;)
UsuńCzekam <3
Już jest ;)) O proszę gdyby nie ty ja bym nie obejrzała CSI :o Dzięki za info :*
UsuńO kuuurde.. to jest takie dhshvjbkdjrushcjdieowoJcueiriwx
OdpowiedzUsuńTylko proszę cie... ona nie może nie pamiętać jusa i reszty... proszę cie. !! ^^
Rozdział przegenialny *_* /Stylesowa.69
Dziękuję <3 a jak będzie zobaczymy :)
UsuńRyczałam jak głupia czytając ten rozdział jesteś niesamowita i masz wielki talent kocham cię i nie moge sie doczekać następnego rozdziału <3
OdpowiedzUsuńOoo nie tylko ty płakałaś <3 No następny postaram się dzisiaj dodać :*
Usuńo matko ona ma amnezje!! :*
OdpowiedzUsuńNa to wskazuje :)
UsuńNieee, ona musi sobie wszystko przypomnieć! Już Justin jej w tym pomoże ;)) Rozdział świetny jak zawsze !!
OdpowiedzUsuńNa niego zawsze może przecież liczyć <3
Usuńkiedy kolejny rozdział ?
OdpowiedzUsuńDzisiaj najprawdopodobniej :)
Usuńpłaczę , to jest takie słodkie... co to za rodzice ?! ich córka umiera , a oni wyjechali zagranice do pracy !? kurwa... jezu
OdpowiedzUsuńNoo niestety są też tacy na tym świecie ;/
Usuńto jest takie wzruszające i piekne <3
OdpowiedzUsuń