~Kate~
Był taki słodki. Znajomy ale jednak nie znajomy… Czy jestem
taką szczęściarą i trafiłam na idealnego chłopaka czy raczej w przeszłości było
źle i on chce to zatuszować? Może mnie bił? Nie… Miałabym siniaki. Ale może na
mnie krzyczał? A może to nie ta biedna dziewczyna tylko on mnie postrzelił? No
ale dlaczego miałby teraz być taki miły? Mam zupełny mętlik w głowie. Nie wiem jak mam się zachować. Wiem tyle że
nie mogę go stracić. Sama myśl o tym że ktoś tak idealny istnieje przyprawia
mnie o gęsią Skurkę. A on jest mój. Właśnie patrzy w moje oczy i trzyma dłoń na
moim policzku. Oblizuje wargę i jego wzrok wędruje po moich ustach. Ten idealny
chłopak chce mnie pocałować. Chce to znowu zrobić. Chce z powrotem sprowadzić
motyle do mojego brzucha. Chce uczynić mnie szczęśliwą. Jak długo będzie mnie
jeszcze trzymał w oczekiwaniu na pocałunek? Chcę poczuć jego usta znowu. Teraz!
Nie czekając na jego ruch połączyłam nasze usta. Rumieniec z mojej twarzy
natychmiast zniknął. Motyle się pojawiły. Oczy trwały w zamknięciu. Chciałam
żeby ten pocałunek trwał wiecznie. Ręce Justina powędrowały na moje plecy
delikatnie po nich jeździł opuszkami palców. Cofnęliśmy się tak że uderzyłam
tyłem nóg o brzeg łóżka przewracając się. Oczywiście tylko ja mam zawsze
takiego farta że muszę zrobić z siebie ofermę. Justin natychmiast się nade mną
nachylił.
-Nic ci się nie stało?
-Nie. Nic mi nie jest.
Próbowałam wstać jednak moja kostka bardzo bolała. Więc
znowu upadła. Justin delikatnie mnie podniósł i położył na łóżku.
-Właśnie widzę jak ci nic nie jest.
Popatrzył zmartwiony na moją nogę.
-Przyniosę lodu. Zaczekaj tutaj.
-No nigdzie się nie wybieram…
-Przepraszam.
Justin spuścił głowę i pobiegł po lód. No ciekawe gdzie mam
iść z obolałą kostką? Justin coś nie myśli dzisiaj… Po chwili zobaczyłam
Justina z kostkami lodu owiniętymi ręcznikiem. Przyłożył to do mojej kostki
siadając przy moich nogach.
-Mam nadzieję że nie połamana…
-Może pojedźmy do szpitala? Zrobią ci prześwietlenie i
będzie wszystko wiadomo…
-Nie!
Krzyknęłam i podniosłam się z pozycji leżącej do siedzącej.
-Kate spokojnie. To tylko prześwietlenie…
-Nie. Nigdzie nie idziemy. Nie chcę już wracać do szpitala.
Byłam w nim ostatnio za często.
-Co znaczy za często?
-No wtedy po naszej kłótni i teraz…- zamilkłam i wbiłam
wzrok w ścianę.- Justin?
-Tak?
-Pamiętam naszą kłótnię…
-Nie…
-Tak… Dlaczego wtedy wziąłeś te narkotyki ?
-Kochanie nie rozmawiajmy o tym…
-Justin. Proszę cię. To jest ważne dla mnie. Proszę pomóż mi
sobie to wszystko przypomnieć. Pamiętam mniej więcej czas do naszej kłótni…
Jednak nasze pierwsze spotkanie pamiętam tylko z twoich opowieści… Pozwól mi
pamiętać wszystko. Proszę…
-Kate to był ciężki okres dla mnie. Ty nie chciałaś ze mną
rozmawiać… Nie dawałaś mi nawet się wytłumaczyć. To był wielki błąd że ci nie
powiedziałem od razu o mojej przeszłości… Nie dałem sobie z tym wszystkim rady. Wcześniej miałem
problemy z narkotykami i wiedziałem dobrze skąd je wziąć. Więc kupiłem i
chciałem skończyć ze sobą. Jednak Bóg zesłał mi z nieba Anioła którym jesteś
ty.
-Ja… Ja nie wiem co powiedzieć…
-Nic nie mów. Jesteś moim aniołem. To ty pojawiłaś się z
moim życiu wtedy kiedy potrzebowałem bliskości. To dzięki tobie zrozumiałem
moje błędy. To ty uratowałaś mnie od śmierci. To ty napełniłaś moje serce
miłością. To ty pomogłaś mi odzyskać rodzinę. To ty byłaś ze mną codziennie
przez ostatnie miesiące. To ty oddałaś mi się w całości. To ty jesteś moim
jedynym powodem do życia. To ty jesteś tobą. I bez ciebie nie było by mnie.
Dziękuję ci za to wszystko.
W moich oczach pojawiły się łzy. Ale to nie były łzy smutku.
Wręcz przeciwnie to łzy radości i szczęścia. Nikt nigdy wcześniej nie mówił tak
do mnie. Nie mogłam powstrzymać łez. Justin przysunął się do mnie i otarł łzy z
mojego policzka.
-Nie płacz…
-Przepraszam. To dlatego że nigdy wcześniej nie słyszałam
czegoś… czegoś tak… Czegoś tak pięknego
Justin pocałował mnie w czoło
-Ale to nie powód do płaczu.
-To łzy szczęścia…
-Jesteś szczęśliwa?
-Tak długo jak będziesz przy mnie.
-Czyli na zawsze.
Uśmiechnął się do mnie i delikatnymi ruchami zaczął masować
moją kostkę.
-Nie musisz. Już nie boli.
-Ale jeżeli się jej nie rozmasuje to jak na nią staniesz
będzie bolała.
-No dobrze panie doktorze.
Zaśmiałam się cicho. Justin tylko się uśmiechnął i dalej
masował moją nogę. Po paru minutach gdy przestał podał mi herbatę.
-Wybacz chyba trochę wystygła?
-To nic.- napiłam się- Jest pyszna.
-Cieszę się że ci smakuje. Pozwolisz że teraz ja skoczę pod prysznic?
Zrobiłam naburmuszoną minę
-Doobra.
-No chyba że chcesz spać z brudnym mną?
-No tak masz rację. Wykąp się lepiej.
Justin posłał mi uśmiech i poszedł do łazienki. Ja leżałam i
nie wiedziałam co mam robić. Nie lubię leżeć bezczynnie. Zauważyłam pilot na szafce
nocnej. Włączyłam nim telewizor. Wstałam trochę utykając na nogę i zasłoniłam
zasłony w pokoju. Włączyłam lampki nocne i położyłam się pod kołdrę. Obejrzałam
kawałek amerykańskiego idola. Z łazienki wyszedł Justin w samym ręczniku. Boże
kochany jakim cudem stworzyłeś takie ciało? Był umięśniony. Na jego brzuchu
dokładnie widoczne były mięśnie. Miał wytatuowaną rękę ale to zauważyłam
wcześniej. Na nodze też miał jakiś tatuaż. Nie zwracałam bardzo na to uwagi.
Moje oczy zatrzymały się na jego brzuchu…
-Jak dawno tak na mnie nie patrzyłaś…
Uśmiechnął się. Ja się nie odezwałam. Ciągle byłam w szoku
że mój chłopak to aż takie ciacho.
-Halo? Ziemia do Kate? To tylko ja…
-Tylko ty?! Justin to nie jesteś tylko ty. To jesteś aż ty!
Moje oczy były szeroko otwarte i ciągle patrzyły na ciało
Justina. Justin zaśmiał się tylko i podszedł do szafy. Wyjął bokserki i zsunął
z siebie ręcznik. Teraz do moich szeroko otwartych oczu doszły usta. Boże czy
on właśnie się przede mną rozebrał?! Nasunął na siebie bokserki i spojrzał na
mnie. Od razu się zaśmiał. Tak szczerze to mu się nie dziwie pewnie wyglądałam
komicznie z otwartą buzią i wytrzeszczonymi oczami. Podszedł do mnie i dłonią
zamkną mi buzię.
-Kochanie lepiej tak ust nie otwieraj.
-Bo co?
Cała ja szybciej odpowiadam niż myślę… Głupie pytanie. Po co
je zadałam?! Głupia ja. Uderzyłam się dłonią w czoło. I po chwili ogarnęłam się
że rozmawiałam sama ze sobą w myślach i Justin nie wiedział na co tak
zareagowałam. Zaśmiał się
-Jak już tak intensywnie o czymś myślisz to myśl na głos.
Dał mi buziaka, poszedł zgasić światło w łazience i zanieść
ręcznik. Po czym położył się obok mnie.
-Co ty taka opatulona?
-Bo mi zimno…
-O masz… Otulił mnie kołdrą i wstał z łóżka. Wyjął zza szafy
mały kaloryfer i go podłączył.
-Zaraz ci będzie cieplej.
Uśmiechnął się i znowu położył obok mnie. Wślizgnął się pod
kołdrę i mnie przytulił mocno do siebie. Pocierał moje plecy.
-Okej Justin przecież nie zamarzam. Nie musisz mnie tak
pocierać.
-Przepraszam. –odsunął się.- Za bardzo się martwię…
-Hej. Ale mówiłam o pocieraniu a nie o przytulaniu!
Zaśmiał się i znowu mnie przytulił. Po paru minutach Justin
wyłączył telewizor i usnęliśmy sobie w ramionach.
Obudziłam się rano i ciągle leżałam w ramionach nikogo innego jak Justina. Mojego najwspanialszego chłopaka na świecie. Lekko się poruszyłam żeby wstać jednak on sie obudził. Chciałam mu zrobić śniadanie do łóżka taka niespodzianka ale nie wyszło.
-Dzień dobry kochanie.
-Cześć.
Uśmiechnęłam się lekko.
-Jak się spało?
-Dobrze i cieplutko.
-No to dobrze.
-Co dzisiaj robimy?
-Co tylko moja księżniczka chce?
-Chciałabym...-przedłużyłam.- Pojechać do cioci.
-Dobrze. Więc jedziemy do cioci Rose.
-Znasz ją?
-Tak kochanie. Bywałem u ciebie często. Zresztą w szpitalu też się widzieliśmy...
-No tak... To zbierajmy się.
-A śniadanie?
-Nie jestem głodna.
-Kate... Musisz jeść... Nie wiem czy pamiętasz ale miałaś problemy z anemią...
-Jeny co ze mną było jeszcze nie tak? Jestem jedną wielką porażką...
-Nie mów tak. To alkohol wyniszczył twój organizm i głodziłaś się na siłę... Ból wtedy pozwalał ci zapomnieć o naszej kłótni.
-Ale..
-Żadne ale. Nie jesteś porażką.
-Niech ci będzie. No więc co będziemy jedli?
-A to zależy co nam Tess przygotuje.
-Tess? Ach wiem. To dziewczyna Chaza?
-Wow już pamiętasz ich imiona?
-Tak jakoś.
-To dobrze. Więc chodźmy.
-Tak w piżamach?
-Kochanie spokojnie u nas to norma rano.
-No dobrze.
Justin złapał mnie za rękę i zeszliśmy razem na dół. W kuchni siedział już Ryan i Tess która coś robiła przy kuchence.
-Cześć Kate.
Ryan wstał a ja podeszłam i go przytuliłam. Przypomniałam sobie właśnie jak mi pomógł po kłótni z Justinem.
-Dziękuję za pomoc.
-Jaką pomoc Kate?
-Ty dobrze wiesz. Dziękuję.
Uśmiechnęłam się.
-No dobrze. Nie ma za co.
-Tess? Pomóc ci?
-Nie kochana nie trzeba. Hej?! Pamiętasz mnie?
-Jasne. Ciebie nie da się nie pamiętać.
-Ojeeej! -Tess odeszła od kuchenki i mnie mocno przytuliła.- Cieszę się że sobie wszystko przypominasz.
-Ach rozumiem. Justin papla wam powiedział że nic nie pamiętam?
-Nie gniewaj się kochanie musiałem bo by ci spokoju nie dali.
-No dobrze nie gniewam się.
Uśmiechnęłam się szeroko. Usiedliśmy z Justinem przy stole. Chwile potem dołączyli do nas Chris i Chaz. Zjedliśmy pyszne omlety z pomidorem i bazylią. Następnie wyjechaliśmy z Justine do domu cioci. Gdy dojechaliśmy pod domem stał jakiś wóz.
-Ciocia ma gości?
-To pewnie Tom.
-Tom?
-Mój tata. Od jakiegoś czasu zaprzyjaźnili się ze sobą.
-Tata?
Kochani jestem bardzo wdzięczna za te życzenia. Monia się bardzo ucieszyła i też wam dziękuję bardzo. Chciałam was powiadomić że teraz rozdziały będą się pojawiały we wtorki, czwartki i prawdopodobnie w soboty. Kocham was bardzo i dziękuję za 14k wyświetleń <3 Jesteście wspaniali :*
Rozdział jak zwykle przecudowny! ;**
OdpowiedzUsuńNie wiem jak ci dziekowac, ze piszesz to opowiadanie.!. Dziekowalam ci już chyba z 10 razy ;D ale i tak dalej będę ;**
Kocham cie i czekam na kolejny <3 <3
Jejku Ja Ciebie też kocham <3
UsuńAle ja Ciebie i tak bardziej ;) <3
UsuńJezu ten tekst o tym że Kate jest jego aniołem mnie powalił <3 aż się łezka zakręciła. Też bym chciała coś takiego usłyszeć od chłopaka <3
OdpowiedzUsuńja również, ale pomarzyć można-.-
UsuńAle wiecie że marzenia się spełniają ? <3
UsuńCudowny *_* ! :*
OdpowiedzUsuńjestes boska. chyba ci juz to mowilam ;) kocham cie :*
OdpowiedzUsuńzgadzam się :)
UsuńOjej teæ was Kocham <3
Usuńbiedna Kate... tyle stracić np. zapomnieć o scenie z mopem hahaha ;p nie mogę sobie tego wymazać z pamięci:)
OdpowiedzUsuńhahaha no biedna biedna.
Usuńsupeeer
OdpowiedzUsuńDziękuje <3
Usuńczekam na następny
OdpowiedzUsuńPostaram się dodać jak najszybciej <3
Usuńjestem chora, ale przynajmniej ty mi poprawiłaś humor rozdziałem, dziękuję żę to piszesz :D
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję ze to czytasz <3
Usuń<33333333333333333333333333333
OdpowiedzUsuń<3
Usuńawww, jaki piękny rozdział
OdpowiedzUsuńjejku, jesteś świetna dziewczyną, nie dość że inteligentna i bardzo miła to jeszcze sie tak o przyjaciół troszczy, pozazdrościć tylko tej Moni :)
OdpowiedzUsuńHaha dziękuję to bardzo mile <3
Usuńno, jest czego zazdrościć <333
OdpowiedzUsuńuwielbiam Cię :D
OdpowiedzUsuńA ja ciebie <3
Usuńdopiero dzisiaj ogarnęłam zwiastun i jest cudowny :)
OdpowiedzUsuńTez tak uważam :*
Usuń:D
OdpowiedzUsuń:*
Usuńkc :**
OdpowiedzUsuńOoo <3 Ja ciebie tez :*
Usuńjejku... ale słodki
OdpowiedzUsuńTak wiem <3
Usuńbyłaś na koncercie Biebera ?
OdpowiedzUsuńNiestety nie :(((((
Usuńbardzo ładne opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
Usuń