wtorek, 24 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 43

~Kate~

Gdy się obudziłam spostrzegłam że Justin mi się uważnie przygląda. Uśmiechnęłam się szeroko. Nie mogłam opanować swoich emocji. Byłam taka szczęśliwa po nocy spędzonej z nim. Najwspanialsze urodziny w moim życiu. Tu nie chodzi o super prezenty materialne które dostałam czy sam fakt imprezy. To dostawałam co roku. Jednak nigdy wcześniej nie dostałam tej bliskości. Nie przeżywałam tylu uczuć w jednym dniu. Począwszy od podekscytowania i wzruszenia kończąc na ogromnej miłości i szczęściu. Może to samolubne ale chciałabym żeby każdy dzień tak wyglądał. Pocałowałam jusTina delikatnie w usta.
-Dzień dobry kochanie.
-Dzień dobry.
Uśmiechnął się i wpatrywaliśmy się sobie chwilę w oczy bez żadnych słów. W tamtej chwili przypomniałam sobie noc gdy się poznaliśmy.

"-Oj dawaj, wiem że chcesz – Uśmiechnęłam się  i złapałam jego ręce kładąc sobie nisko na biodrach. Następnie swoje ręce owinęłam wokół jego szyi i zaczęłam się powoli i seksownie poruszać, stał przez jakiś czas jak wryty, jednak po chwili zaczął poruszać się równo ze mną. Ciągle patrzyłam w jego oczy a on w moje. Były piękne. Chyba najpiękniejsze jakie widziałam. Mogłabym się w nie wpatrywać przez całe życie. Jednak gdy piosenka się skończyła, dałam mu buziaka w policzek i szepnęłam do ucha 
-pieprz się ze mną."


Teraz to wszystko pamiętam jakby działo się parę dni temu. Nie byliśmy razem, ja pierwszy raz byłam pijana i mimo że gadałam głupoty nie żałuję niczego z tamtego dnia a właściwie nocy. Wiem... Może to brzmi niewiarygodnie ale kocham go z dnia na dzień coraz mocniej. Nie wyobrażam sobie życia bez niego.
-Chyba czas wstać?
-Nieee, poleżmy jeszcze chwilkę. Tak mi tu dobrze z tobą. - przytuliłam go mocno do siebie.
-Kate ale jest już 13. Za chwilę pewnie wróci twoja siostra o ile już jej nie ma w domu.
-I co z tego? Przecież nie jest dzieckiem nie musimy jej niańczyć tak?
-A jeżeli tu wejdzie? A my tak?
-Justinie Drew Bieber! Od kiedy ty się wstydzisz mojej siostry?
-Nie wstydzę ale nie uważasz że to będzie krępująca sytuacja?
Westchnęłam. Wstałam z łózka i zamknęłam drzwi na klucz. Wróciłam do niego do łóżka.
-Już lepiej się czujesz? teraz tu nie wejdzie.
-Znacznie.
Podparł się łokciami po obu stronach mojego ciała. Jego twarz nagle znajdowała się parę milimetrów nad moją.
-No nie wierzę w to że krępowały cię otworzone drzwi...
zaśmiałam się lekko
-Nie krępowały. Po prostu chciałem się dokładniej i z lepszej perspektywy przyjrzeć twojemu ciału.
-A skąd wiedziałeś że wstanę je zamknąć? A nie na przykład pójdę się ubrać?
-Znam cię i wiedziałem że tego nie zrobisz.
-Aaj jesteś okropny!
uderzyłam go lekko w ramie.
-Ale za to mnie kochasz.
-Nie tylko za to.
-Taak? A za co jeszcze?
-Za to że jesteś przystojny, że świetnie całujesz, w tych sprawach też jesteś całkiem niezły...
Nagle przerwał mi
-Tylko niezły?
-hmm no tak.
-Ej Ej Ej! -zaczął mnie łaskotać a ja się strasznie śmiać.
-Przestań!
-To mnie nie kłam i powiedz prawdę!
-Jaką prawdę? Przecież nie kłamię!
-W nocy mówiłaś że jestem lepszy niż niezły.
-Aaj to było w nocy!
Dalej mnie łaskotał.
-Kłamczucha!
-Do.. dobra przestań już! Powiem co chcesz tylko przestań proszę!
-Przestał na chwilę. Coś chciałaś powiedzieć?
-Tak że jesteś świetny w łóżku.- szepnęłam
-Co? Nie słyszałem.
-Jesteś świetny w łóżku. -Powiedziałam teraz normalnym głosem
-Coś dzisiaj cicho mówisz...
-Jesteś zajebisty w łóżku!- krzyknęłam.- lepiej?
-Oo zdecydowanie. -pocałował mnie.- No dobrze więc dokończ za co mnie jeszcze kochasz?
-Za to że jesteś taki okrutny! -wykrzywiłam zabawnie twarz
-Za to że jesteś romantykiem, że codziennie czuję smak twoich ust przy czym mam dreszcze, za to że zawsze jesteś przy mnie, za to że bywasz zabawny, za to że nie dasz mnie nikomu skrzywdzić i że czuję się przy tobie bezpiecznie. Za to że dajesz mi szczęście każdego dnia, za to że pojawiłeś się w moim życiu, za to że się o mnie martwisz i za to że uwielbiam twój uśmiech. Za to że jesteś jednocześnie najlepszym chłopakiem na świecie i moim przyjacielem, za twoje piękne oczy, za ciepło które mi dajesz każdego dnia. Kocham cię za to że ty mnie Kochasz.
Justin patrzył się na mnie poważnie. Zauważyłam że jego oczy się zeszkliły. Najpiękniejszy widok na świecie? Twój mężczyzna się wzrusza.
-Dziękuję. Wiesz że nikt jeszcze nie miał tyle powodów aby mnie kochać.
-To ty je dajesz. Ja powinnam tobie podziękować.
-Kocham cię.
-Wiem o tym głuptasie.
Pocałowałam go. Był to długi, ale delikatny pocałunek. Przerwał nam dźwięk dzwoniącego telefonu. Justin odrzucił połączenie.
-Nie odbierzesz?
-Nie. Jestem teraz tutaj z tobą i nie mam zamiaru go odbierać.
Za parę sekund znowu zadzwonił. Justin znowu odrzucił. Po chwili znowu.
-Może jednak odbierz? Jeżeli to coś ważnego?
-Nie ma nic ważniejszego od Ciebie.
Wyłączył telefon.
-Ale jeśli...
-Ććć
Justin znowu mnie pocałował, ale tym razem zadzwonił mój telefon.
-Kur...
-Spokojnie. To musi być rzeczywiście coś ważnego skoro się tak do nas dobijają.
Wstałam do telefonu. Jednak przestał dzwonić. Wzięłam go ze sobą i wróciłam do łózka.
-To Chris... Justin coś się stało...
-Skąd takie przypuszczenie?
-Bo Chris dobrze wiedział że jesteś u mnie i kto jak kto ale on by nam nie przeszkadzał i nie dzwonił bez powodu.
-Oj Kate spokojnie. Może po prostu czegoś potrzebuje. Uwierz mi on potrafi być upierdliwy.
-No nie wiem, mam jakieś złe przeczucie...
Telefon znów zadzwonił. Natychmiast go odebrałam.
-Halo?
-Dzięki Bogu! W końcu odebraliście!
-Co się stało?
-Pogłupieliście żeby tak telefonów nie odbierać?!
-Chris spokojnie. Co się stało?
-Kate... Wiesz że gdyby to nie było coś ważnego nie przeszkadzałbym wam...
-Tak wiem... Nie przedłużaj tylko mów o co chodzi!
-Może nie powinienem psuć wam jak sądzę dobrze rozpoczętego dnia ale uznałem że powinniście wiedzieć...
-No powiesz w końcu co się stało!?
-Weź na głośnik...
Zrobiłam co mi kazał
-Tak więc... Kate... Justin...
-No co?!
-Dzwoniła do mnie Policja...
-Boże mów w końcu co się stało bo nie wytrzymam zaraz!
-Jes nie żyje...
Zatkało nas. Spojrzeliśmy się z Justinem na siebie z przerażeniem...
-Dlaczego do nas nie dzwonili?
-Do Justina próbowali ale się dodzwonić nie mogli i do ciebie Kate na domowy dzwonili ale nikt nie odbierał więc zadzwonili do nas...
-Ale jak to się stało?
-Nie chcieli mi nic powiedzieć. Kazali się tylko z wami skontaktować i przyjechać do tego ośrodka gdzie ją trzymali...
-Dobra zaraz tam będziemy...
Rozłączyłam się.

3 komentarze: